Hanza, Liga Hanzeatycka, Związek Hanzeatycki (po niemiecku hansa – grupa) – związek miast handlowych Europy Północnej z czasów średniowiecza i początku ery nowożytnej

Miasta należące do związku popierały się na polu ekonomicznym, utrudniając pracę kupcom z miast nienależących do związku, jednocześnie zaś stwarzały realną siłę polityczną i niekiedy wojskową.

Pierwsze hanzy powstały w XII wieku w Niderlandach, następna (tzw. hanza londyńska) składała się z 15 miast z Flandrii i ułatwiała im handel wełną z Anglii.

Największą sławę zdobyła tzw. Hanza niemiecka, która w XIV-XV w. gromadziła praktycznie wszystkie miasta pobrzeża Morza Północnego i Bałtyckiego. Jej początkiem był zawarty w 1241 roku traktat Lubeki z miastem Soest, do którego po kilku latach dołączyły Rostock, Wismar, Brema, Hamburg, Visby i inne miasta. Po uzyskaniu monopolu na wspomnianych akwenach Hanza osiągała wielkie zyski, a należące do niej miasta często wówczas właśnie przeżywały świetność. Równie wielkie były wpływy polityczne Hanzy, zwłaszcza w Niemczech i państwach skandynawskich. Szczytem potęgi Hanzy było kilkadziesiąt lat po wygraniu wojny przeciw Danii w latach 1368-1370 zakończonej pokojem w Stralsundzie, w której król Waldemar IV Atterdag zrzekł się na rzecz Hanzy 15% zysków z duńskiego handlu. Hanza w tym czasie niepodzielnie władała handlem na Bałtyku i Morzu Północnym, stanowiąc prawa, ustalając cła i reguły handlu. Wpływy Hanzy sięgały Nowogrodu i Anglii, gdzie prowadziła kantor w Londynie. Bogate miasta były w stanie często wystawiać większe i silniejsze armie zaciężne niż biedni monarchowie, polegający często na pospolitym ruszeniu szlachty.

W szczytowym okresie rozwoju Hanza liczyła około 160 miast pod przewodnictwem Lubeki, a językiem urzędowym Związku była odmiana języka dolnosaksońskiego z rejonu tegoż miasta. Delegaci z miast hanzeatyckich zjeżdżali się co jakiś czas i opracowywali wspólną politykę (tzw. Hansetage). W głównym mieście związku, Lubece, działał sejm związku, rozstrzygający wewnętrzne spory i ustalający jej politykę.

Trochę wody w Wiśle upłynęło od tego czasu i po Hanzie, jej dawnych związkach i wpływach ślad zaniknął. Lubeka leży w kraju związkowym Szlezwik-Holsztyn (Schleswig-Holstein) ze stolicą w Kilonii (Kiel), a Hamburg jest miastem wydzielonym na mapie administracyjnej Niemiec.

Parę razy tam byłem. A to jeździłem z partnerem od innego biznesu podpisywać umowę na dystrybucję z Melittą, a to na duże i znane targi żeglarskie, ale nigdy nie grałem tam w golfa.

Nadszedł sierpień. Wiosenny lockdown w Polsce się skończył, pogoda jak drut, a moje urodziny tuż, tuż. Ostatni urlop miałem w listopadzie 2019. Chcieliśmy co prawda wynająć na wakacje jakiś dom na Mazurach, ale narady rodzinne trwały tak długo, że wszystko już było albo zajęte, albo tak drogie, że taniej była do wynajęcia wyspa na morzu karaibskim z domem na plaży. Synowie nas olali i poszli pracować w czasie wakacji, więc bez specjalnych skrupułów rzuciłem żonie hasło: Hamburg, golf i wspólny wyjazd.

Propozycja została przyjęta bez specjalnych protestów więc swoim zwyczajem siadłem do planowania podróży, rezerwacji hotelu i tee time’ów na różnych polach.

hamburg golf golfguru 20

Baza oczywiście w Hamburgu – dobry dojazd z Warszawy, cały czas autostradą, duże miasto – dużo do zwiedzania, dużo knajpek, barów i restauracji, słynna już na całym świecie Elbphilharmonie, czyli sala koncertowa zbudowana nad samą rzeką Łaba w dzielnicy Hafen, hotel Kempinsky – Atlantic, nad jeziorem Ausenalster, który „zagrał” w Tomorrow Never Dies, czyli kolejnym filmie z Jamesem Bondem, z moim ulubionym Piercem Brosnanem w roli głównej no i w końcu rzut beretem od pola golfowego nr 1 w Niemczech: Hamburger Golf-Club e.V. Falkenstein.

hamburg golf golfguru 16

Atlantic nie zaoferował nam specjalnych „covidowych” stawek za pobyt, ale za to Renaissance Hamburg, 5* hotel w samym centrum zażyczył sobie za pośrednictwem booking.com zamiast 550 € za dobę dał cenę zaledwie 150, więc grzechem było nie przyjąć tej oferty i tam żeśmy się zatrzymali.

Z domu pod hotel 850 km, ale jak napisałem – autostradą, więc z tankowaniem i małym co nieco po drodze niecałe 8 godz. jazdy samochodem, bułka z masłem.

W hotelu pustki, poza nami zajęte może 4-5 pokoi, ale restauracja i bar czynne, więc dietetyczna sałatka, gin & tonic i spatki.

hamburg golf golfguru 12

Dzień 1.

Wyjazd z hotelu przed 8 rano, 86 km na północ i po godzinie meldujemy się w recepcji:

Lubeck-Travemunder Golf-Klub

Pole otwarte w 1921 r., projekt John Morrison, Herr Bassow, green fee: 70 €.

Chciałem zagrać to pole, bo chciałem móc po powrocie napisać, że można zbudować pole golfowe nad samym Bałtykiem z ładnymi widokami na bezkresną wodę, co w Polsce ciągle wydaje się niemożliwe. Zagraliśmy rekomendowane dwie lepsze z trzech istniejących dziewiątek: C – Blue & A – Red Courses.

Lubeck golfClub Golfguru 33

Piękne morze widać jednak dobrze tylko z driving range i przez „chwilę” z 4 dołka na Blue Course. To „miłe”, dobrze utrzymane pole. C Course ciekawszy z trudniejszymi dołkami, często wśród dość gęstego szpaleru drzew.

Lubeck golfClub Golfguru 46

A Course bardziej otwarty, mniej wyzwań i sporo miejsca na ewentualne błędy w otwarciach. Skromny dom klubowy z ładnym tarasem, ale zrezygnowaliśmy z lunchu i pognaliśmy – 88 km, w kierunku Hamburga, 1 godz., 20 min na kolejne pole:

Gut Kaden Golf und Land Club GmbH

Pole otwarte w 1984 r., projekt Frank Pennink, Karl Grohs, green fee: 100 €, ale zapłaciliśmy tylko 75, bo było już po 14:00.

Gut Kaden Golfguru 14

Gut Kaden

Zagraliśmy dwie z trzech dziewiątek: A – Green & B – Red Courses.

Porządne, przyjemne do grania pole położone na w zasadzie płaskim terenie, z niektórymi dołkami wzdłuż niezbyt gęstego lasu, a z niektórymi na dość rozległych polanach.

Gut Kaden Golfguru 8

Gut Kaden

Dobrze utrzymane, z kilkoma ładnymi oczkami wodnymi, ale bez jakiś spektakularnych dołków. Duży porządny dom klubowy i niezłe dwie knajpki – jedna w środku, duga na zewnątrz. Obok niewielki hotelik z parunastoma pokojami.

Gut Kaden Golfguru 15

Gut Kaden

Do Hamburga tylko 32 km, ale byliśmy już na tyle zmęczeni, że siedliśmy w barku na tarasie przed hotelem i popijając dobrze schłodzonego Rieslinga podsumowaliśmy nasze dokonania golfowe i poszliśmy do pokoju na spotkanie z Morfeuszem.

Dzień 2.

Tym razem poranny dystans do pokonania z hotelu na pole wynosił zaledwie 17 km, bo klub golfowy uznawany w wielu rankingach za nr 1 w Niemczech jest w zasadzie na obrzeżach miasta:

Hamburger Golf-Club e. V. Falkenstein

Pole otwarte w 1906 r., projekt Harry Colt, Bernhard von Limburger, green fee: 100 €.

Falkenstein Golfguru 19

Falkenstein Golf Club

Scenariusz jak w dobrym dramacie – jak w pierwszej scenie pojawia się pistolet, to wiadomo, że za chwilę ktoś zginie. Tu było identycznie, poza tym, że nie było pistoletu tylko dołek nr 1, par 4, grany z wyniesienia w dół, w prawo, a potem pod górę w lewo, na wysoko położony green. Dalej było już tylko lepiej i ciekawiej. Przepiękne pole, super utrzymane.

Falkenstein Golfguru 21

Falkenstein Golf Club

Ciekawe, zróżnicowane dołki z dużym wyzwaniem na wielu z nich. Bardzo pagórkowate, a lasem po bokach fairwayów i kompletnie bez wody. Wspaniałe pole i choć w Niemczech jest prawie 800 pól, to do tej chwili nie zagrałem ładniejszego. Nie ma buggy i choć dostaliśmy elektryczne wózki, to po grze byliśmy tak zmęczeni, że długo musiałem przekonywać swoją piękną żonę, że nie warto psuć planu, nie jechać na kolejne pole i wracać do hotelu. Smaczny lunch na fajnym tarasie z widokiem na 18 green i dobry gin & tonic zrobiły jednak swoje, pomimo tego, że temperatura przekraczał 30 st. C w cieniu.

Falkenstein Golfguru 44

Falkenstein Golf Club

W niecałe pół godz. przejechaliśmy 32 km i zameldowaliśmy się na:

Hamburger Land- und Golf-Club Hittfeld e.V.

Pole otwarte w 1957 r., projekt John Morrison, David Krause, green fee: 90 €.

Golf Club Hittfeld Golfguru 9

Golf Club Hittfeld

To było chyba drugie najładniejsze pole ze wszystkich, które zagraliśmy w czasie tego wyjazdu. Położone na lekko pagórkowatym terenie, z ciekawymi dołkami, z dość gęstym lasem po bokach fairwayów. Dobrze utrzymane, dające wyzwanie i przyjemność z gry. Dom klubowy bez rewelacji, mały proshop, ale fajny taras z widokiem na ciekawy 17 dołek i 18 green.

Golf Club Hittfeld Golfguru 11

Golf Club Hittfeld

Wróciliśmy do hotelu zmęczeni, ale naprawdę szczęśliwi, po zagraniu pod rząd dwóch fajnych pól, z których pierwsze było mega. Wpierw tradycyjny gin & tonic, a potem mała przekąska i kolejne, ale inne dobre wino z doliny Mozeli.

Był piątek wieczór i przed nami weekend więc wspaniałomyślnie zaplanowałem po jednym tylko polu na kolejne dwa dni, żeby mieć czas połazić i pozwiedzać Hamburg.

W sobotę rano ruszyliśmy więc leniwie na południowy wschód od naszej bazy i po przejechaniu około 56 km zameldowaliśmy się w:

Golf-Club St. Dionys e.V.

Pole otwarte w 1972 r., projekt Harald Gratenau & Udo F. Barth, green fee: 90 €.

Golf Club St 1

Golf-Club St. Dionys

Średnie pole, na dość płaskim terenie z niewielką ilością wody, za to z większością dołków pośród lasu i niektórymi na ładnych polanach. Skromny dom klubowy z niewielkim tarasem, praktycznie bez widoku na 9 i 18 green.

Golf Club St 6

Golf-Club St. Dionys

Pole jakich wiele na świecie, ani dobre, ani złe, ot takie zwyczajne, tyle, że bez zabudowań, domów i dróg dookoła.

Skromny lunch na polu i w drogę powrotną szukać atrakcji w Hamburgu.

Golf Club St 9

Golf-Club St. Dionys

Pogoda jak drut, słońce i błękitne niebo. Wstąpił w nas duch młodości, ciekawości świata i energii więc złapaliśmy dwie pierwsze wolne hulajnogi pod hotelem i huzia na miasto.

Kierunek filharmonia i Łaba, a potem stare miasto.

Filharmonię zbudowano jako wielofunkcyjny obiekt w miejscu lokalizacji spichlerza cesarskiego (Kaiserspeicher) postawionego w 1875 roku i całkowicie zniszczonego w czasie II wojny światowej. Pomysłodawcami przebudowy spichlerza byli architekt Alexander Gerard i historyczka sztuki Jana Marko. Po odrzuceniu pomysłu przez władze miasta oboje uzyskali wsparcie Jacques’a Herzoga, który naszkicował też pierwszy zarys bryły budowli z nadbudową w kształcie fali albo żagla.

Salę koncertową na 2100 miejsc zaprojektowano jako „szklany namiot”, będący nadbudową na szczycie starego magazynu. Fasada budynku składa się łącznie z 1096 zakrzywionych szyb / elementów. W budynku byłego magazynu znajduje się 26 kondygnacji; ponieważ pomieszczenia były wysokie, postanowiono je wyburzyć i pozostawić tylko zewnętrzną, ceglaną elewację budynku. Zlokalizowano w nim m.in. sale konferencyjne, spa, hotel, parking. Taras widokowy ma 4 tys. m. kw. i można z niego podziwiać Łabę i panoramę miasta. Sala koncertowa zaprojektowana została przez szwajcarskie biuro Herzog & de Meuron.

Pierwotne zakończenie budowy filharmonii planowano na 2010 rok, jednak termin ten ulegał wielokrotnym zmianom. W 2010 r. świętowano zaledwie osiągnięcie stanu surowego budynku. W marcu 2011 roku ogłoszono, że otwarcie nastąpi najprawdopodobniej w 2013 roku, ale w sierpniu tego samego roku nastąpiły kolejne opóźnienia, w wyniku których oficjalny termin otwarcia planowano dopiero na rok 2014. Inną kwestią przeciągającej się budowy były rosnące koszty inwestycji; według pierwszych planów, obiekt miał kosztować 76 mln euro, w 2008 roku kwota ta wzrosła aż do 323 mln euro, natomiast w 2011 roku całkowity koszt budowy oszacowano na 476 milionów euro. Ostatecznie budowę ukończono w 2016 roku, całkowity koszt budowy wyniósł 866 mln €.

Proszę więc nie mówić, że tylko w Polsce drogo, nie w terminie i w ogóle…

Jak widać, i u naszych zachodnich sąsiadów też się zdarzają wpadki. Co by jednak nie mówić, design jest fantastyczny. Nam bardziej podobał się gmach filharmonii w Oslo, ale połączenie starego spichlerza z nowoczesną szklaną nadbudową robi wrażenie.

Wrażeń bez liku, ciepły słoneczny sierpniowy wieczór więc się szarpnąłem i zaprosiłem koleżankę małżonkę na dobrą kolację (Die Bank Restaurant), szczególnie że tego dnia wypadały moje urodziny.

Wieczór tradycyjnie zakończyliśmy małym drinkiem w barze na ulicy przed hotelem i poszliśmy spać.

hamburg golf golfguru 7

Dzień 3.

Tym razem pospaliśmy aż prawie do momentu, w którym kończyli wydawanie śniadań, potem wypiliśmy dobrą kawę i leniwie, powoli ruszyliśmy niemal prosto na wschód od miasta, aby po przejechaniu w godzinę niecałych 70 km wejść do proshop w:

Schloss Ludersburg Golf Club, Lakes Course

Schloss Ludersburg Golf Club Golfguru 4

Schloss Ludersburg Golf Club

Pole otwarte w 1999 r., projekt Jack Nicklaus, green fee: 75 €.

Dwie osiemnastki – Lakes i Old Course. Lakes podobno lepsze. Piszę podobno, bo choć do Jacka Nicklausa mam więcej niż szacunek, to z ręką na sercu, lub z kijem golfowym w ręku, muszę szczerze powiedzieć, że design pola jest taki sobie. Fakt, kilka ciekawych dołków, dużo otwartej, wybaczającej przestrzeni, bardzo dużo wody i sporo wielgachnych bunkrów, wszystko poprawnie zrobione i może nawet dawałoby przyjemność z gry, gdyby nie dramatyczna kondycja pola.

Schloss Ludersburg Golf Club Golfguru 2

Schloss Ludersburg Golf Club

Nie ma w tym co prawda winy architekta, ale po polu, gdzie własną, mistrzowską ręką rysował kształt poszczególnych dołków można oczekiwać i oczekuje się więcej. Pole naturalnie wkomponowane w rzeźbę terenu, co zawsze jest cenne, i nie musi mieć jakichś super wymyślnych dołków, ale wszystko to blednie i traci urok i wrażenie, jak miejscami brak trawy na fairwayach, miejscami trawa żółta, albo rosnąca w kępkach, jak po przejściu stada wygłodniałych, ale wybrednych owiec. Szkoda. Ładny, duży dom klubowy z restauracją w środku i na tarasie oraz porządny proshop próbują ratować wrażenie, ale niesmak pozostaje.

Schloss Ludersburg Golf Club Golfguru 5

Schloss Ludersburg Golf Club

Nie mogliśmy jednak odmówić sobie późnego lunchu, choć jedzenie nas nie powaliło na ziemię z wrażenia.

Wróciliśmy jednak do Hamburga na tyle późno, że poszliśmy już tylko na spacer nad Alster Lake na małe espresso i buteleczkę kolejnego, dobrego biała wina tym razem z doliny Renu.

Dzień 4.

Tym razem wczesna pobudka, pakowanie i check out z hotelu przed wyjazdem do domu. Wpierw jednak, oczywiście, na pole golfowe. Wypadło na:

Golfclub Hamburg-Walddorfer e.V.

Pole otwarte w 1960 r., projekt Bernhard von Limburger, green fee: 90 €.

Golfclub Hamburg Walddorfer Golfguru 3

Golfclub Hamburg Walddorfer

To był zdecydowanie dobry wybór. Bardzo fajne pole, bardzo dobrze utrzymane. Dużo ciekawych dołków, trochę przewyższeń, parę blind shotów, parę razy chwila namysłu jaki kij wybrać.

Golfclub Hamburg Walddorfer Golfguru 6

Golfclub Hamburg Walddorfer

Ładny las dookoła, dobry design, przebłyskująca tafla jeziora widoczna z paru dołków, cisza, spokój i przyroda. Fajne pole i duża przyjemność z gry. Niezły dom klubowy i nienajgorsze jedzenie w restauracji. Porządny proshop.

Golfclub Hamburg Walddorfer Golfguru 10

Golfclub Hamburg Walddorfer

Zjedliśmy lunch po grze i cicho, cichuteńko zagaiłem do swojej przeuroczej koleżanki: „Wiesz, co? W zasadzie moglibyśmy już ruszać w drogę powrotną do domu, ale tak na wszelki wypadek – jak byś tylko miała ochotę – zrobiłem tee time dla nas na Golf Club Hamburg Ahrensburg e.V. To tylko 6 km stąd, więc spokojnie możemy sobie zagrać jak nie 18, to chociaż 9 dołków i wtedy na luziku ruszyć w trasę.”

Cisza jaka zapadła na chwilę była tak duża, że ptaki na pobliskich drzewach na chwilę wstrzymały oddech. „Pozwól, że nie powiem, co myślę o twojej propozycji przed przejechaniem prawie 900 km do Warszawy” – usłyszałem po dłuższej przerwie. „Napij się kawy i na tym zakończmy ten temat” – dodała moja lepsza połówka, a ptaki z pewną ulgą wróciły do swoich treli w pobliskich drzewach.

Są momenty w moim życiu, że podejmuję dyskusję i takie, że wiem, że to bez sensu.

To był właśnie ten drugi przypadek.

No dobra pomyślałem sobie. Zapisałem na swoim kocie 491 pole golfowe. Połowa sierpnia, epidemia w odwrocie. Wrócę do Warszawy, chwilę popracuję i ruszę na Łotwę i Estonię i dobiję do wymarzonej 500-tki jeszcze przed końcem września.

Myliłem się…

Wiadomo jednak nie od dziś, że człowiek marzeniami żyje. Nie teraz, nie dziś, who cares. Pojadę tam na wiosnę 2021!

Prawie 80 pól golfowych dookoła Hamburga w promieniu mniejszym jak 100 km.

Z Warszawy może i trochę daleko, ale droga naprawdę dobra. Sam Hamburg też wart zobaczenia, bo i stare miasto i Elbphilharmonie i sporo ładnej nowoczesnej architektury. Oferta kulinarna warta zauważenia i choć żona nie była zainteresowana odwiedzeniem i zobaczeniem słynnej dzielnicy czerwonych latarni St. Pauli, to ktoś samotny może się przecież skusić. Dla ciekawości oczywiście, a nie w innym celu.

ranking Hamburg

Ranking pola golfowe wokół Hamburg

Warto tam się wybrać na parę dni, albo na dłużej nawet, a sam Falkenstein Golf Club jest już wystarczającym powodem.

hamburg golf golfguru 5

 

Pozdrawiam

 

Pasyn

 

Instagram: Traveling4golf

Facebook: Wojciech Pasynkiewicz

Facebook: Fanpage – Pasyn travelling4golf

E-mail: w.pasynkiewicz@upcpoczta.pl

You may also like

Comments are closed.