Home WYJAZDY GOLFOWE 44,5- gdzie zagrałem w golfa?

44,5- gdzie zagrałem w golfa?

by golfguru

Różni ludzie mają różne hobby, ja na przykład zbieram piłeczki golfowe z logo pól, na których osobiście zagrałem. Mam ich już czterysta pięćdziesiąt trzy, co wydaje mi się całkiem niezłym wynikiem, aczkolwiek do wymarzonego tysiąca dużo jeszcze brakuje. Przywiozłem je z czterdziestu czterech różnych krajów.

Zbliżał się mój coroczny, „obowiązkowy” wyjazd na targi do Chin, więc wymyśliłem sobie, że tym razem w weekend po pracy „skoczę” na Tajwan, gdzie mnie jeszcze nie było, i dopiszę sobie czterdziesty piąty kraj, w którym zagram w golfa.

Jak wymyśliłem, tak zrobiłem, ale w moich statystykach zrobiło się zamieszanie, bo nie ma jednomyślności na arenie międzynarodowej co do tego ,czy Tajwan jest państwem, czy też nie. Wychodzi mi więc, że zagrałem w kraju nr czterdzieści cztery i pół.

Tajwan (dawniej Formoza, którą to nazwę nadali wyspie portugalscy kolonizatorzy) to państwo leżące w południowo-wschodniej Azji, u wybrzeży Chin, czyli Chińskiej Republiki Ludowej, na wyspie Tajwan, w skład którego wchodzą również wyspy Peskadory,  Kinmen i Mazu.

Po II wojnie światowej w Chinach wybuchła wojna domowa o władzę i ustrój państwa. Z jednej strony stał Kuomintang – KMT (po chińsku Guomindang, czyli Chińska Partia  Narodowa) z Czang Kaj-szekiem, z drugiej komuniści z Mao Zedongiem.

Kuomintang założony w 1912 roku też początkowo był partią komunistyczną. Po wielu zawirowaniach, walce o władzę, a nawet próbie reaktywowania Cesarstwa Chińskiego z Yuanen Shikaiem jako Cesarzem Chin, a także brakiem uznania partii przez państwa zachodnie jako reprezentanta narodu nastąpiło zbliżenie ze Związkiem Radzieckim i międzynarodówką komunistyczną. Czang Kai-szek postanowił zjednoczyć Chiny i odebrać terytoria północne zarządzane przez lokalnych watażków. Słynna Ekspedycja Północna zakończyła się sukcesem. Odzyskano także kontrolę nad Pekinem będącym nominalną siedzibą rządu chińskiego. Wkrótce jednak miłość z komunistami się ochłodziła, a potem wygasła całkowicie i Kuomintang zaczął się stopniowo przesuwać na prawą stronę sceny politycznej. Początkowe sukcesy gospodarcze oraz wzmocnienie roli armii i państwa zniweczyło zajęcie Mandżurii przez Japonię, a następnie inflacja, hiperinflacja i powszechne przekonanie społeczeństwa o korupcji i nieudolności rządzącej partii oraz jej lidera. Wrogami Kuomintangu stali się komuniści, zmuszeni w wyniku wewnętrznych walk i klęsk do  Długiego Marszu do prowincji Shaanxi, która stała się ich główną bazą aż do końca II wojny światowej.  W 1937 roku sporą część Chin zajęła Japonia; walki toczyły się aż do 1945 roku. Po zrzuceniu przez Amerykanów dwóch bomb atomowych Japonia ogłosiła kapitulację. W wyniku mediacji amerykańskiej doszło do porozumienia Komunistycznej Partii Chin z Kuomintangiem i utworzenia rządu koalicyjnego. Wkrótce jednak Czang Kai-szek ponownie rozpoczął walkę z komunistami. Po początkowych sukcesach losy się odwróciły, Mao Zedong zajął Pekin i 1 października 1949 roku proklamował powstanie Chińskiej Republiki Ludowej. Czang Kai-szek i jego zwolennicy przenieśli się na Tajwan.

Tajwan Golfguru

Wyspa Tajwan od czasów wojny japońsko-chińskiej w 1895 roku należała do Japonii – aż do 1945 roku. Od kontynentu oddziela ją Cieśnina Tajwańska, szeroka na około 160 km. Powierzchnia wyspy to 35 tys. km² (trochę więcej niż 10% powierzchni Polski). Leży na Oceanie Spokojnym, a jej teren jest dość górzysty; najwyższa góra Yu Shan wznosi się na prawie 4 tys. m n.p.m. Na północy panuje klimat podzwrotnikowy, a w części centralnej i na południu zwrotnikowy. Często nawiedzają ją trzęsienia ziemi. Stolicą jest Tajpej.

W 1949 roku na Tajwanie mieszkało 6 mln ludzi, z tego 2 mln stanowili uciekinierzy z Chin po klęsce Kuomintangu w starciu z Mao Zedongiem.

Szybko opanowali całą wyspę i rozpoczęli brutalne rządy bezprawia.

Przybyli z kontynentu urzędnicy dali się poznać od złej strony – okazywali pogardę wobec miejscowej ludności i dyskryminowali ją, m.in. w sferze ekonomicznej. Skonfiskowane Japończykom setki zakładów przemysłowych i kopalni oraz dziesiątki tysięcy domów trafiały do rodzin lub znajomych członków partii i wojskowych. Powszechny nepotyzm i korupcja lokalnych władz opanowanych całkowicie przez KMT oraz brutalność policji dodatkowo zaogniały sytuację. Działania te doprowadziły do zamieszek, a następnie otwartej walki. Strzelano z ciężarówek do każdego podejrzanego człowieka, zabijając w ten sposób wiele osób. Schwytani powstańcy i cywile uznani za sympatyków rebelii byli rozstrzeliwani w masowych egzekucjach. Ofiarą tortur i uwięzienia bez sądu padło 140 000 Tajwańczyków. Z tej liczby z rąk żołnierzy reżimu Kuomintangu zostało zamordowanych około 30 000 ludzi.

Wydarzenia te, często określane mianem „incydentu 28 lutego”, doprowadziły do usankcjonowania całkowitego zdominowania Tajwanu przez Chińczyków z kontynentu, którzy zasilali kadry miejscowego Kuomintangu, kontrolującego nie tylko życie polityczne, armię, policję, sądownictwo i administrację, ale i takie dziedziny, jak gospodarka, media, edukacja i kultura. Na długo utrwalił się podział między stanowiącymi mniejszość (12% ogółu) Chińczykami kontynentalnymi, a zepchniętą na margines większością (86%) Chińczyków tajwańskich (rodowici Tajwańczycy wywodzący się z chińskich osadników przybyłych na wyspę w XVII i XVIII wieku) i Japończyków pozostałych na wyspie po kapitulacji.

Czang Kai-szek  został prezydentem Republiki Chińskiej w 1950 roku. On i jego poplecznicy nieustająco uważali, że są jedyną legalną władzą i reprezentacją państwa chińskiego, a całość obszaru Chin, a także część Mongolii, Rosji i Indii traktowali jako swe terytoria.

Naprzeciw siebie – oddzielone jedynie wąską cieśniną – stanęło ponad 500 mln Chińczyków w kraju o powierzchni blisko 10 mln km² i maleńki Tajwan.

Stany Zjednoczone uznały Tajwan jako państwo. Republika Chińska została członkiem ONZ. USA zaoferowały pomoc ekonomiczną i zawarły z Tajwanem układ wojskowo-obronny. Demokracja demokracją, ale biznes w USA ważniejszy.

Komunizm w Chinach Ludowych nie upadł, państwo, po okresie samoizolacji, Wielkiego Skoku Naprzód, a następnie Rewolucji Kulturalnej zaczęło się rozwijać i Amerykanie doszli do wniosku, że lepiej będzie robić interesy z trzecim co do wielkości państwem na świecie i z populacją, która pewnie niedługo przekroczy miliard, niż z państewkiem na wyspie, którą można przykryć czapką.

W 1971 roku Chińska Republika Ludowa została w miejsce Tajwanu członkiem ONZ.

Obecnie Tajwan jest uznawany jedynie przez siedemnaście państw na świecie, w tym takie „dziwolągi” jak Kiribati, Nauru, Palau, ale również przez Watykan oraz Haiti, Paragwaj i Nikaraguę.

Stopniowe słabnięcie reżimu KMT w latach 80. pozwoliło na powolną emancypację tajwańskich Chińczyków, aż do pełnego równouprawnienia w początkach lat 90. W 1996 roku odbyły się pierwsze demokratyczne wybory. Demokratyzacja przyniosła ze sobą nie tylko wolność polityczną, ale i otworzyła zakazaną wcześniej dyskusję na temat niepodległości Tajwanu.

Zgrałem więc w golfa w czterdziestym piątym kraju, czy jedynie w zbuntowanej prowincji Chin ?

Do Chin jeżdżę w miarę regularnie, parę razy do roku, od prawie pięciu lat. Byłem w wielu miastach, prowincji prawie zupełnie nie znam.To kraj, który fascynuje, jeśli chodzi o rozwój i industrializację, ale ciągle trochę przypomina postkomunistyczną Polskę z końca lat 80. i początku 90.

Może białe skarpetki nie są tam modne, ale brudne buty, krzywe zęby i powszechny brak znajomości języka angielskiego są na porządku dziennym. Na ulicach ciągle ludzie w szarych ubraniach, tyle że pociągi jeżdżą z prędkością 400 km na godzinę, satelity latają w kosmos, a kraj rozwija się w niezwykle szybkim tempie. Ludzie i państwo jedną nogą weszli już w XXI wiek i prą dalej, a z drugiej strony kulturowo i mentalnie duża część społeczeństwa tkwi ciągle  minionym stuleciu.

Bardzo byłem ciekaw Tajwanu, który choć ma krwawą historię, dyktaturę i  lata stanu wojennego za sobą (skąd my to znamy?), od prawie trzech dekad buduje przemysł i demokrację na wzór kultury zachodniej.

Lot z Szanghaju do Tajpej (stolica) Republiki Chińskiej trwa około 2 godzin.

Wychodzę z lotniska, robię niedźwiedzia z synem, który doleciał do mnie z Bangkoku, odbieramy samochód z wypożyczalni i jedziemy do centrum, do hotelu. Na ulicach jakby bardziej kolorowo, na pewno czyściej. Mrugające, różnobarwne neony, z których część napisana jest chińskimi znakami, ale część po angielsku. Wydaje mi się, że jestem w normalnym europejskim mieście. Nie ma tak gigantycznych korków jak w Szanghaju, nie widzę małych warsztatów na parterach mijanych domów, brak okropnych 40- i 50-piętrowych wieżowców stojących nieomal ściana przy ścianie.

Ludzie też jakby trochę inni niż na kontynencie – bardziej otwarci, życzliwi, częściej uśmiechający się i w większości mówiący po angielsku.

Jest już późno, więc zamawiamy małe co nieco do pokoju i idziemy spać.

Trzeba przecież odpocząć, bo nie przyjechaliśmy tu w końcu dla przyjemności, tylko pograć w golfa i zdać wam rzetelny raport.

Piątek – dzień 1

Wstajemy o 7 rano, szybkie śniadanie i jedziemy na pole Taiwan Golf & Country Club. Całkiem niezłe pole na obrzeżach miasta. Pogoda piękna (połowa września), na polu sporo ludzi, więc mamy chwilę na rozmowę. Potem zaliczamy kolejne dołki i kończymy tak szybko jak się da. Wsiadamy w auto i pędzimy na północ, jakieś 30 km, na drugie pole North Bay G&CC. Pole położone na wysokim klifie nad samym morzem. Słaby dom klubowy i słabe jedzenie, choć prawdę mówiąc, trudno o tym niezjadliwym badziewiu powiedzieć: jedzenie. Kilka dołków na tym polu wynagrodziło nam jednak wszystkie niedogodności. Widoki zapierające dech w piersiach, ładnie zaaranżowane pole.

Wróciliśmy do hotelu już po zmroku, w lekko padającym deszczyku. Miałem nadzieję na gorącą kąpiel i sen. Płonną, jak się okazało, bo mój syn stanowczo zażądał, żebyśmy zobaczyli Taipei by night. Krótkie choć intensywne i twarde negocjacje zakończyły się kompromisem – spacer po okolicy i jakaś fajna knajpka, a nie hotelowa restauracja dziś wieczór, a jutro jedno pole golfowe a nie dwa i night life.

Nie przyznałem się jednak, że wcześniej sprawdziłem prognozę pogody i wiedziałem, że  na popołudnie zapowiadane są opady, a granie w golfa w deszczu nie jest moim ulubionym zajęciem. Syn pogrzebał w necie, znalazł, co chciał  i rozkoszując się ciepłym wieczorem i dającym się wyczuć, jak na całym świecie, początkiem weekendu, poszliśmy pełnymi ludzi ulicami na spacer w kierunku wybranej knajpki. To był strzał w dziesiątkę – Merlot Cafe & Bistro. Malutka restauracyjka prowadzona przez rodowitego Tajwańczyka, który wiele lat pracował w Kalifornii i na „emeryturę” wrócił do domu, a na dodatek grał kiedyś w golfa. Pięć stolików na krzyż, fajna atmosfera, Bob Chau, uroczy właściciel i kucharz w jednej osobie, smacznie, dobre wina, a wszystko w rozsądnych cenach. Super.

Sobota – dzień 2

Wyspaliśmy się, zjedliśmy całkiem smaczne śniadanko i na golfa. Ta Shee Golf & Country Club, ok. 40 km na płd.-zach. od stolicy. Fantastyczne pole nr 1 na Tajwanie, zaprojektowane przez jednego z najlepszych architektów pól golfowych na świecie Roberta Trenta Jonesa Juniora. To ten sam, który zajmował się designem niepowstałego pola Janka Wejcherta w Brześćcach pod Warszawą, za Konstancinem. Przez większość gry padał deszczyk. Raz mżawka, raz całkiem solidnie, ale pole tak nam się podobało, że o zejściu z niego nie było mowy. Pięknie zaprojektowane, z wieloma bardzo ciekawymi dołkami, nienagannej jakości. Dodatkową atrakcją (choć nie wiem, czy to trafne określenie) był widok na cmentarz z 3. greenu, bardzo różniącego się od znanych nam tego typu miejsc w Polsce i Europie. Pograliśmy, pogadaliśmy, zjedliśmy lunch w domu klubowym i wróciliśmy do hotelu. Odpoczynek i znowu do Boba Chau (co będziemy eksperymentować i szukać nowych wrażeń, jak mamy coś sprawdzonego), a potem zgodnie z umową z dnia poprzedniego ruszyliśmy na miasto.

Najpierw  Taipei 101. Do niedawna najwyższy budynek świata, liczący tyle kondygnacji, ile w nazwie, wysokości ponad 509 m. Oddany do użytku w 2004 roku zadziwiał swoją konstrukcją, wyglądem i rzucał wyzwanie kontynentalnym Chinom. Na szczególną uwagę zasługuje „wielkie wahadło”, czyli absorber harmoniczny. Sama jego instalacja stanowiła nie lada wyzwanie. Zamontowano go, gdy budowa wieżowca osiągnęła 92. piętra, w lipcu 2003 roku. Podobnych urządzeń używano w wieżowcach już wcześniej, nigdy nie były one jednak takie duże i nie wisiały tak wysoko, bo aż 380 m nad ziemią. Aby obciążnik był skuteczny, musiał mieć wagę odpowiadającą 0,1% całkowitej masy wieży, czyli w przybliżeniu 660 ton. Był to pierwszy i największy tego typu amortyzator na świecie i nawet potężne dźwigi używane do budowy nie poradziłyby sobie z takim ciężarem. Dostarczano go więc jako zestaw prefabrykatów, które na miejscu zespawano w całość. Zawisł na szesnastu 10-centymetrowej grubości stalowych linach i nastrojono go tak, by odchylał się w kierunku przeciwnym do odchyłów budowli. Gdy wiatr bądź fala sejsmiczna próbują odchylić wieżowiec w jedną stronę, amortyzator przesuwa się w przeciwnym kierunku, wymuszając powrót sił działających na budynek do stanu równowagi – funkcjonuje podobnie do zwyczajnej przeciwwagi. Aby uchronić obciążnik przed uderzeniami w ściany lub przed wolnym przemieszczaniem się, mogącym pogłębiać odchyły, zabezpieczono go, używając hydraulicznych amortyzatorów. Ten cud techniki i myśli inżynierskiej daje gwarancję nienaruszalności budynku przy trzęsieniach ziemi do 7 stopni w skali Richtera i podczas wiatrów wiejących z prędkością do 216 km/godz.

Chińska Republika Ludowa nie mogła zbyt długo akceptować tego prymatu architektonicznego i jak grzyby po deszczu zaczęły rosnąć wyższe budynki: w Pekinie (China Zun 528 m), w Tiencin i Kantonie (po 530 m), w Shenzhen (599 m) i w końcu w Szanghaju (Shanghai Tower 632 m – 2015 rok). Wyścig nie ma końca i choć Dubaj – Burji Khalifa – już od ponad 10 lat jest rekordzistą (828 m), to zawody wciąż trwają.

Wysokość Taipei One i gra świateł na jego elewacji zrobiły na nas takie wrażenie, że musieliśmy się pójść napić, i to w miarę szybko. W wyborze barów między Quube, Kloud, Barcode i Wet Bar zwyciężył ostatni, na dachu hotelu W. Pokrzepiliśmy się trochę, odetchnęliśmy i ruszyliśmy szukać kolejnych mocnych wrażeń. Wybór między M Taipei (latin music), Box Nightclub (hip-hop, R&B), Omni (funky) Icon, Clash i Wave wygrało Omni. Wypiliśmy po parę drinków, tupnęliśmy nóżką, jak kultura każe, i ja chciałem wracać do hotelu, a mój syn nie…

Rano jednak obaj obudziliśmy się w tym samym pokoju i grzecznie (po prysznicu) poszliśmy na śniadanie.

Niedziela – dzień 3

Wszyscy wiemy, że konfitury są na końcu, i nie ma znaczenia, co sobie pomyśleliście, bo ja mówię o golfie! Tym razem jednak powiedzenie się nie sprawdziło, bo pole Miramar Golf & Country Club projektu Jacka Nicklausa, ok. 35 km na zachód od centrum miasta było super, ale nie tak fantastyczne, jak poprzednie. Grało się jednak całkiem przyjemnie, słoneczko przygrzewało i to był miło spędzony czas.

Powrót do hotelu, pakowanie, walizki do locker room przy recepcji i ostatni spacer po Tajpej. Na zakończenie postanowiliśmy spróbować chińskich pierożków, czyli jiaozi i dim sum. Znaleźliśmy polecaną knajpkę i najedliśmy się różnymi wariantami tego prostego i smacznego dania.

Czas było jechać na lotnisko.

Trzy dni fajnego pobytu z synem.

Trochę golfa, w tym gra na trzech najlepszych polach na Tajwanie, trochę zwiedzania i poznawania miejscowej kultury, trochę relaksu i mnóstwo ciekawej historii tego miejsca.

Po kliku konfliktach zbrojnych pod koniec lat 50. i w latach 60. między Chińską Republiką Ludową i Republiką Chińską (Tajwanem) zapanował pokój. Zwyciężył zdrowy rozsądek, turystyka i oczywiście biznes, bo lepiej robić interesy, niż się bić. Tajwan jest demokratycznym państwem z rozwiniętą gospodarką, choć oficjalnie nie ogłasza niepodległości, a Chiny, które uważają go za swoją prowincję, tak jak Hong Kong i Makau, uważają, że prędzej czy później i tak wróci do macierzy. Państwo Środka liczy sobie ponad 5 tysięcy lat, więc nauczyło się cierpliwości.

Tajwan w ubiegłym roku odwiedziło prawie 12 mln turystów (w tym część w celach biznesowych), z czego prawie ⅓ stanowili przybysze z kontynentalnych Chin.

Warto tam pojechać i na własne oczy zobaczyć, jak historia ukształtowała kulturę, ludzi i codzienność w dwóch rożnych chińskich miejscach.

Warto też zagrać tam w golfa, bo na Tajwanie mają fajne pola, a golf jest trendy.

I tylko wciąż mam problem, bo nadal nie wiem, czy zagrałem golfa w czterdziestym piątym kraju na świecie, czy nie.

Pozdrawiam

Pasyn

Instagram: Traveling4golf

Facebook: Fanpage – Pasyn travelling4golf

Twitter: Pasyn1

E-mail : w.pasynkiewicz@upcpoczta.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

You may also like

Subscribe my Newsletter for new blog posts, tips & new photos. Let's stay updated!

Contact info

@2021 – Designed and Developed by  GOLFGURU

Ostatnie Posty

Are you sure want to unlock this post?
Unlock left : 0
Are you sure want to cancel subscription?
-
00:00
00:00
Update Required Flash plugin
-
00:00
00:00