Z cyklu przypowiastki golfowe :

DETRONIZACJA SUPER GOLFISTY 

sztuka w jednym – strasznym, akcie.

(lektura obowiązkowa wg. nowych wytycznych MEN i MON)

 

Dnia 27 listopada roku pańskiego 2016, sześćdziesięciu żałobników zebrało się na dzikich Kalinowych Polach, by oddać hołd i przyjąć detronizację Super Golfisty – ostatniego z wielkich Rzeczypospolitej.

Uroczystości odbyły się w zimny, mglisty i wietrzny poranek turnieju andrzejkowego.

Żałobnicy wyruszyli w formacie shot gun o godzinie 10. Poruszali się w skupieniu i zadumie – zygzakami, od roughu do roughu, by w ten sposób, naśladując grę Super Golfisty,  uczcić jego wcześniejsze osiągnięcia i późniejszy upadek. Każdy nieudany strzał był hołdem dla jego pamięci. Każdy nieudany putt przypominał jego żałosną grę na greenach.

Na uroczystości, wbrew zapowiedziom, nie przyjechał ani Prezydent, ani Pani Premier Rządu, chociaż miała przygotowaną broszkę z połówki piłeczki golfowej. Nie przysłał słowa pocieszenia Naczelnik.

Podobno ktoś z Nowoczesnej wysłał kondolencje, ale kuriera po drodze ubili. Dzikie Kalinowe Pola są dzikie.

Nic nie zapowiadało takiego zakończenia kariery naszego bohatera. Był pod opieką słynnego trenera Krzysztofa z Czuprynowa, który wieścił mu na koniec sezonu handicap 10 i regularną grę w okolicach 85 uderzeń. Przecież dużo ćwiczył, grał w najważniejszych turniejach, w ścisłych finałach. Mimo to, zadawalających wyników nigdy nie było. Więc ćwiczył, ćwiczył, ćwiczył.

I nadszedł dzień prawdy, turniej andrzejkowy, dzień detronizacji.

Pierwszy dołek nie wieścił kłopotów. Bogey. Kolejny: Par. Na trzecim, po pięknym otwarciu, do greenu pozostało 150 m.  Piątka hybryda i………..woda. Wszyscy zamarli. Okoliczni wieśniacy rzucili się z sieciami. Wyłowili 360 piłeczek i trzy tłuste, przygotowane do świąt, karpie. Piłki super golfisty nie było.

Płaczki podniosły larum, wiatr zawył w bezlistnych konarach drzew wieszcząc punkt karny i dodatkowe uderzenie. Super Golfista pochylił się pod ciężarem sytuacji, korona przechyliła się , ale nie spadła. Zebrał się w sobie, podciągnął włosienice i uderzył : Bogey. Dołek numer 8, par 5. Fairway wąski jak szabelka Wołodyjowskiego. W czterech na greenie – dobrze,  i………..3 putty. Kolejne dwa dołki – po trzy putty. Korona zawisła na uchu.

Kolejne cztery  wprawdzie  dźwignęły go z kolan : Double Bogey; Birdie; Bogey; Par, ale nie na długo.

Dołek 14-ty. 70 metrów do flagi.  Nasz upadły bohater szykuje się do uderzenia.

Strzał.  Piłka się nie unosi… Pełznie jak oślizgły Gollum, złośliwie rozglądając się małymi wrednymi oczkami wokoło. Znalazła czego szukała – woda.

Korona spadła.

„Nie!” – krzyknęła Caddy i nakryła głowę skazańca białą chustą: “Mój ci jest !”. (Danusia się wygłupiła i wykonała taki rzut na głowę Zbyszka. Potem musiała za niego wyjść, nieszczęsna – przyp. autora)

Super Golfista podniósł się z kolan. Dumnie odrzucił chustkę. Łamiącym się z bólu głosem, wyszeptał :

„W hańbie żyć nie mogę i w pokorze detronizację przyjmuję.”

Zdjął rękawiczkę, odłożył kije i  odszedł rozpływając się w Kalinowej mgle. Przelatujące na jego głową czarnopióre ptaszysko zaskrzeczało – 103,103,103. Echo podchwyciło rytm hańby i powtarzało ciszej i ciszej :103, 103, 103………………………………………………………………..

 

KONIEC

 

Zadanie domowe:

Opisz cechy Super Golfisty i co doprowadziło go do moralnej ruiny.

Fragmenty z jakich książek i jakich autorów wykorzystał pisarz w strasznym opowiadaniu?

Napisz w kilku zdaniach i uzasadnij, czy istnieje jakaś szansa na wyjście Super Golfisty z domu spokojnej starości weteranów golfa i odzyskanie korony.

 

Odpowiedzi prosimy wysyłać na adres Ministerstwa Oświaty lub  Ministerstwa Obrony Narodowej.

Najlepsze odpowiedzi będą nagrodzone, do wyboru : maskami przeciwgazowymi lub książkami z cyklu „Jak Wanda nie chciała Niemca”.

 

Z ludowych pieśni i starych pergaminów IPN spisał Jacek Zaidlewicz (były super golfista)

 

 

You may also like

2 Comments

  1. Przyjmij proszę głębokie ubolewanie z tytułu utraty Twojego tytułu, w takich chwilach wszyscy jesteśmy zdetronizowanymi super golfistami.
    Najbardziej zastanawia mnie fakt, jak na dołku nr 3 w Kalinowie trafiłeś wodę, chyba to musiała być nr 10 i zaczynałeś od 7 🙂 Niemniej jednak sytuacja ta przypomina mi trochę ukazanie się w Galilei, miast ryb jednak piłki wyłowili. Krzysztof z Czuprynowa brzmi trochę jak Maćko z Bogdańca, który wielkim Rycerzem był tak jak wielkim trenerem Krzysztof jest.
    Nie potrafię ocenić, skąd ten upadek mentalny, bo na pewno nie moralny. Cechy, które dało się znaleźć w poprzednich artykułach to duża inteligencja, determinacja i poczucie humoru. W Turnieju andrzejkowym zabrakło chyba pewności siebie (wina Caddiego z pewnością) oraz wsparcia rządowego golfista+.

    Cieszę się jednak, żeś cały i zdrów, gdyż tylko tak możesz odzyskać koronę w sezonie następnym. Bądź zdrów i planuj pucz w Kalinowie.

  2. Drogi Macieju
    Ponieważ wykazałeś się książkową wiedzą, zgodnie z regulaminem, otrzymujesz maskę przeciwgazową z podpisem Pana Ministra. Do odebrania w najbliższym punkcie rekrutacyjnym do wojsk obrony terytorialnej. Ja bym tam nie szedł, od razu wcielają, ale Twoja wola. Maska jest wprawdzie sparciała, ale podpis świeży. Ode mnie otrzymujesz golfowe pozdrowienie :
    “dlaczego”; “nie tak”, “nie tam”, “gdzie lecisz”, “gdyby”.. do wyboru.. Ja już to przerobiłem. Teraz odkładam koronę i spokój.

    pozdrawiam, i do kolejnego okrzyku : mulligana proszę !!!.

Comments are closed.