Dzień drugi – El Cortijo Club De Campo
Twarde lądowanie
Każdy astronauta, tak jak został wystrzelony w kosmos, musi w końcu zostać sprowadzony na ziemię.
A na świecie jest tylko jedno takie miejsce – stepy Kazachstanu.
Do dzisiaj – ja wylądowałem na stepie pola golfowego El Cortijo.
Zanim o polu, wróćmy do mojego Caddiego.
Jak niektórzy z Was wiedzą, z Low Budget Story, zamówiłem na Gran Canarii apartament, niechcący, z dwoma sypialniami. Na drugą , załapała się, niechcący, siostra Caddiego.
Na miejscu, niechcący, okazało się , że sypialnia jest jedna. Nieważne. (żeby nie było niedomówień siostra Caddiego spała na sofie.)
Ważne jest to co ja z tym duetem przeżywam.
Jeszcze na dobre nie zaczęliśmy grać, a one już znały wszystkie pola na wyspie.
Caddy pyta siostrę Caddiego „gdzie jutro gramy ?” . „Wiesz, na tym polu, gdzie mieli te koszulki Chevro z błękitnymi wypustkami „.
Poszły zrobić pranie. 5 euro i po kłopocie. Zabrakło drobnych, jednego euro. Za cztery, po prostu, maszyna będzie krócej prać – tak pomyślały. Wróciły, z nadal brudną, ale przyjemnie ciepłą bielizną. Włączyły program „suszenie”. Był za 4.
Na usprawiedliwienie – to raczej dziwna wyspa.
Wracając do pola.
Nie grajcie tam. Wyrzucone 100 euro.
Trzy dołki przecudnej urody, w ogólnej brzydocie pola , to za mało. Oczywiście wykorzystane w prospekcie.
Po pierwsze : nasz wół roboczy – Citroen Cactus – totalny wół, nie potrafił tam dojechać. Brak oznaczeń.
Po drugie : fairwaye wypalone na wiór.
Po trzecie : widok na blokowisko jak z czasów komuny. Nawet byk, symbol Hiszpanii, odwrócił się do nas tyłem. Na zdjęciu jakby przodem, złudzenie optyczne.
A po czwarte : pokłóciłem się na pierwszym dołku, z miłymi paniami z Niemiec, o tee time. One twierdziły, że jest dwunasta i to ich czas gry, ja że jest jedenasta i to ja zaczynam. Okazało się , że przez trzy dni żyliśmy czasem polskim. Wstawaliśmy codziennie o godzinę za wcześnie – horror.
Po piąte : jeżeli koniecznie chcecie zagrać na tym polu to weźcie drugą, czyli tylną , dziewiątkę. Tam jest ta piękna, trzy dołkowa, oaza (patrz zdjęcia)
Po szóste: zwróćcie uwagę na driving range (patrz zdjęcie) – w sumie nieważne, i tak się nie rozgrzewamy przed grą. Na drivingu, oczywiście. Wymachy robimy, robimy.
Po siódme : nie było tak źle, słoneczko, 25 stopni, od czasu do czasu widok na ocean i wynik 88.
El Cortijo jest przykładem jak rankingi internetowe mogą wprowadzać w błąd. To pole jest wymieniane jako jedno z najlepszych w Hiszpanii.
Pewnie macie podobne doświadczenia z mistrzowskimi polami. Zawodzą i urodą i utrzymaniem.
Informacja najważniejsza : najpiękniejsze pole zostawcie na koniec. Dozujcie rozkosz.
Najpierw stepy Kazachstanu, potem lot na księżyc.
Jutro – koszulki Chevro.
p.s. Mój Caddy, z siostrą Caddego, grały dzisiaj w Teksasie i zagrały 87. Tak miałem napisać. Więc napisałem.
Wasz były – poturbowany twardym lądowaniem – astronauta, super golfista
jacek zaidlewicz
Fajnie napisane. Też nie do końca wierzę różnym rankingom. wp
Dziękuję. Życzę Tobie Wojtku i wszystkim golfistom, z okazji nadchodzących świat, zdrowia. Tego nam potrzeba by grać, grać i jeszcze raz grać. Na nowych polach oczywiście. Rozmawiałem dzisiaj z Markiem Sokołowskim, twórcą Kalinowych Pól. Był na Sycylii, pochwaliłem mu się grą na polu Anfi Tauro – że takie piękne. Jacek to ty jeszcze pięknych pól nie widziałeś. I to mnie podtrzymuje na duchu. Jutro kolejny dzień na Gran Canarii.
super golfista jz
Napisane jak zwykle super, a historia z suszeniem przejdzie do kanonu opowiadań zapewne 😉