Dramat golfisty
Najpierw pytanie retoryczne.
Kto jest obecnie najlepszym polskim golfistą ?
Oczywista odpowiedź – Adrian Meronk.
Kto jest drugim najlepszym polskim golfistą ?
Odpowiedź – Mateusz Gradecki.
Ilu golfistów w Polsce ma handicap powyżej 36 ?
Około 3.300 graczy z listy PZGolf.
Co różni tych dwóch najlepszych polskich golfistów od tych kilku tysięcy bardzo przeciętnych graczy, ale tak naprawdę od grubo ponad 6.000 golfistów w Polsce ?
Wiek ?
Nie, są młodsi i starsi.
Miejsce zamieszkania ?
Też nie.
Itd. Itp.
A więc co ?
Jest tylko jedna fundamentalna różnica. Tylko jedna.
Ci dwaj gracze trenują i cały czas się doskonalą, natomiast reszta, pomimo marzeń o niskim handicapie i skutecznej grze, nie robi w tym kierunki nic, albo bardzo niewiele.
Golf bowiem można uczyć się grać na dwa sposoby.
Sposób pierwszy, najbardziej popularny nie tylko w Polsce, ale na całym świecie.
1. Kilka lekcji z instruktorem, kurs na Zieloną Kartę
2. Uderzenie kilkuset piłek na driving rangu co daje opanowanie podstawowej koordynacji ruchowej oko-kij-piłka. Gracz zaczyna w 100% trafiać w piłkę, pomimo, że nie robi tego prawidłowo, ale trafia.
Można to porównać do kulawego, który po pewnym czasie chodzi o kulach czy lasce całkiem sprawnie.
3. Dziesiątki i setki gier na polu i …. może kilka treningów w roku, w tym niewiele z prawdziwego zdarzenia
4. Handicap spada latami i tylko niewielu udaje się dojść do handicapu jednocyfrowego, który zatrzymuje się na magicznej granicy 6-4.
Sposób drugi, najmniej popularny na świecie wśród amatorów, za to stosowany przez 100% graczy zawodowych i tych którzy chcą naprawę poważnie podejść do golfa.
1. Regularne zajęcia z instruktorem. Najpierw częstsze, potem rzadsze, ale zawsze minimum raz na miesiąc.
2. Dążenie do opanowanie wszystkich rodzajów uderzeń zgodnie z zasadami techniki golfowej. Dążenie nie tylko do trafiania w piłkę, ale do robienia tego w sposób efektywny, prosty i skuteczny.
3. Regularne i sensowne treningi wszystkich rodzajów uderzeń w mniej więcej takim samym wymiarze godzin jak ilość gier.
4. Handicap spada systematycznie i 90% tego typu graczy schodzi poniżej handicapu 3, a wielu osiąga handicap 0.
To dwa sposoby i biorąc pod uwagę charakter amatorskiego uprawiania golfa nie byłoby nic dziwnego w metodzie pierwszej.
Jest jednak tylko jedno ale….
100% graczy stosujących metodę numer jeden chce grać lepiej.
Nie zadawala się swoim aktualnym poziomem gry, chce grać poniżej 90, potem 85 i wreszcie poniżej 80 uderzeń i to regularnie.
A to niestety przy pierwszej metodzie nie wychodzi.
I co robić ?
No cóż, to jest prawdziwy dramat.
Wielokrotnie słyszę „Gram już 4 lata, 2-3 razy w tygodniu chodzę na pole i cały czas ma hcp 24” albo „Od 6 lat mój handicap 7 się nie zmienia, nie mogę regularnie grać poniżej 80” albo „Gram 10 lat i ani razu nie zagrałem poniżej 80, co jest moim marzeniem” albo wręcz „Miałem handicap 4, ale nie byłem w stanie go utrzymać, grałem raz 76, a czasami 85”.
Cóż można poradzić takim graczom ?
Odpowiedź jest prosta – rób dokładnie to samo co Adrian Meronk, Mateusz Gradecki czy nawet dziesiątki juniorów w Polsce. Ćwicz regularnie i sensownie. Nie koniecznie w takim natężeniu czasowym jak oni, ale regularnie i co najważniejsze pod jakimkolwiek nadzorem i prawidłowo.
Tylko wtedy postępy będą po prostu systematyczne – hcp 30, potem 24, potem 18, potem 14, potem 9, potem 6, potem 4 i wreszcie 3, 2 lub 0.
To jest absolutnie normalne i pewne w prawidłowym treningu pod nadzorem kompetentnego Pro.
W mojej karierze spotkałem kilku tego typu graczy.
Poświęcili się oni golfowi i ćwiczą od 10 do 20 godzin tygodniowo, jeżdżą na Golfowe Obozy Sportowe, a przede wszystkim ciągle doskonalą swoją technikę.
Ich postępy ?
Gracz 1 z Poznania, lat 54, handicap 34. Kolejny rok handicap 22, kolejne parę miesięcy handicap 18. Tak więc po 2,5 roku ma handicap 18 i sądzę, że za kolejne 2 lata dojdzie do 8-9.
Gracz 2 z Zielonej Góry, lat 65, handicap 24. W ciągu pół roku handicap 18, w kolejnym roku handicap 14 i sądzę, że przyszłym sezonie zejdzie poniżej 10, bo już miał rundy ok 80.
Podobnych przykładów znam może 5 na ponad 200 graczy których szkoliłem. A więc 2-3 %.
Jest to jednak jedyna droga to naprawdę dobrego golfa, dającego mnóstwo przyjemności i zadowolenia.
Znam też inne przypadki, graczy z handicapami od 4 do 6, które to handicapy od kilku lat stoją w miejscu. A gracze Ci marzą o wygranych w turniejach, o handicapach typu 0-1.
Ja sam wiem z autopsji jak wygląda zależność ilości sensownych treningów do handicapu.
Gdy kończyłem kurs instruktora golfowego osiągałem handicap 3,5. Kilkadziesiąt gier pod rząd grałem w okolicach 75-77.
Ale ćwiczyłem wtedy po 5-6 godzin dziennie przez 5-6 dni w tygodniu.
Potem handicap mi się ustabilizował na poziomie 5, gdyż ilość treningów zmalała i przede wszystkim przestałem pracować nad techniką swingu. Po kolejnych 3 latach czyli 9 latach gry, wziąłem się solidniej za pracę nad techniką swingu, średnim puttingiem (6-15 stóp), trajektoriami w krótkiej grze itp. Zagrałem poniżej par pola, złamałem raz 70 uderzeń, wiele razy grałem 73-74 uderzenia.
Nie liczyłem handicapu, ale myślę, ze dochodził do 2. A treningi te robiłem niestety sam, bez nadzoru trenera, a więc zmęczenie, niestaranność i po prostu lenistwo czasami brały górę.
Tak więc „Bez pracy nie ma kołaczy”, kto chce naprawdę robić postępy i to regularnie musi zrobić tylko 4 rzeczy.
1. Znaleźć kompetentnego i umotywowanego trenera, a oto niestety niełatwo.
2. Dokonać wspólnie z nim analizy swojej techniki wszystkim uderzeń i nakreślić plan ich poprawy
3. Opracować z trenerem plan treningowy
4. Skrupulatnie ten plan realizować
i już….
Postępy przyjdą szybciej niż się spodziewacie, a pojedynczy handicap stanie się normą.
To tylko Twój wybór, a przecież czas który poświęcasz na golfa możesz zagospodarować dowolnie.
Sensownie lub byle jak. Czas będzie ten sam ale sposób jego wypełnienia może zmienić wszystko.
Krzysztof Czupryna
PGA Asia
www.traget54.eu