Madera dla dziadków, bezrobotnych i młodych rentierów, czyli jak spędzić beztrosko miesiąc w wodzie i na golfie za nieduże pieniądze.
Pół życia, tego starego życia, zastanawiam się, czy byłbym zdolny wynieść się na dłużej z kraju dobrej zmiany w ciepłe rejony świata i żyć, jak na przykład, Anglik w Tajlandii, czy Niemiec na Majorce. Tak długo się zastanawiałem, aż w końcu się cały pomarszczyłem. Cały tak pomarszczony zacząłem sprawę badać organoleptycznie i jeździć po świecie w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie. Niestety, po tygodniu czy dwóch wycieczki się kończyły i sprawdzanie, siłą rzeczy, też. Pozostałem w niewiedzy. Aż tu nagle…..
Pojawiła się okazja na rozwiązanie zagadki i to w najpiękniejszym miejscu na ziemi, na Maderze. Dwa hotele zaproponowały zmarzniętym golfistom długoterminowe pakiety golfowe.
Zanim o pakietach, dajmy szanse Maderze na przedstawienie się. O Maderze obszernie piszę w najnowszym numerze magazynu Golf & Roll. Czytajcie moje przemyślenia bo są niewiarygodnie wiarygodne, a nie wiarygodnie niewiarygodne.
Sama Madera pisze o sobie tak :
Znana jestem jako „wyspa wiecznej wiosny”, zamieszkuje mnie niecałe 260 000 mieszkańców, więc i Was pomieszczę bez problemu. Położyli mnie około 1000 km od kontynentu europejskiego i 500 km od kontynentu afrykańskiego co wpłynęło na mój klimatyczny charakter, który jest niezwykle łagodny, od 25 ° C w lecie do 17 ° C w zimie.
W 1999 r. zostałam wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a pięć moich obszarów zostało uznanych za rezerwaty przyrody. Rezerwat obejmuje dwie trzecie mojej powierzchni, na której nie pozwalam niczego budować. Wyspa dziewica !, przynajmniej dwie trzecie.
W okresie od 1 października 2019 r. do 30 kwietnia 2020 r. dwa hotele w Funchal, stolicy kraju, wymyśliły 28-dniowe pobyty, z nieograniczoną ilością gry w golfa na dwóch polach, tyle ich mają, w Palheiro Golf i na Santo da Serra, już od 270 zł za osobę dziennie.
Hotel Dorisol Mimosa oferuje wspaniałe widoki na zatokę Funchal i znajduje się w odległości spaceru od nadmorskiej promenady i centrum miasta. Posiada kryty basen z klubem fitness, sauną i jacuzzi; siłownia; spa; kort tenisowy; pokój gier; oraz bar z tarasem i restauracją – wspólne z dwoma innymi hotelami w kompleksie Dorisol.
Golfiści zatrzymają się w niedawno odnowionych apartamentach typu studio, zawierających w pełni wyposażony aneks kuchenny; telewizję kablową; darmowe wifi; łazienkę z wanną lub prysznicem; i prywatnym balkonem. Koszt to 1 699 EUR na osobę, przy obłożeniu dwoma osobami.
Hotel Dorisol Florasol znajduje się zaledwie 20 minut spacerem od centrum miasta Funchal, w pobliżu promenady i oferuje wspaniałe widoki na ocean. W pobliżu znajdują się restauracje, bary, supermarkety i wszystkie udogodnienia potrzebne do idealnego wypoczynku bez wyżywienia.
Zakwaterowanie oferowane jest w niedawno odnowionych apartamentach z jedną sypialnią, z w pełni wyposażonym aneksem kuchennym; telewizją kablowa; łazienką z prysznicem i wanną i prywatnym balkonem. Czterotygodniowy pobyt to 2 035 EUR na osobę, w oparciu o dwie osoby.
A i zapewniają bezpłatny transfer na oba pola golfowe.
A pola mają takie : cytuję za czasopismem Golf & Roll, za zgodą samej szefowej najlepszego magazynu golfowego :
Santo da Serra
„ma trzy dziewiątki. Pierwsza, najpiękniejsza, nazywa się Machico i stała się inspiracją do powiedzenia „nadzieja umiera na drugim dołku”. Pierwszy dołek – spoko – prosty dog-leg i par zaliczony. Na drugim, tee shot nad dziurą bez dna. Do pokonania 150 metrów. Pole jest 500 metrów nad poziomem oceanu, a dziura do samego dna piekieł. Kolejny tee box i kolejna dziura. Do tej chociaż można wejść, ale do następnej, na dołku par trzy, już nie. Flaga 155 metrów od żółtych i dookoła zielona przepaść. Nie dobijesz jesteś w dziurze, przebijesz, jesteś w dziurze i tak dziurawo gra się na Machico. Przepięknie się gra. A widok z tej dziury, to znaczy z nad dziury, jak w Tajlandii. A jak już mózg Ci się od tych dziur zmęczy, odpoczywasz na dziewiątce Desertas. Najspokojniejsza, najzwyklejsza. Za to ta trzecia Serra – perełka, to bieszczadzko-alpejskie klimaty. I mimo, że deszczu od roku nie mieli, to zielono i pięknie. Tu wszędzie jest pięknie.”
Palheiro Golf
„Wspinamy się. Ze stolicy się wspinamy i godzinę się wspinamy z poziomu zero na 450 m npm. Dla golfa się wspinamy. Wspięliśmy się i znowu się wspinamy. Na polu też się wspinamy. Bierzcie Buggy. Na piechotę ciężko. W trakcie gry zastanawiałem się jak to pole opisać, zastanawiałem się mimo, że wnuk ciągle powtarza „ nie myśl dziadku” w trakcie gry „nie myśl”. Mądry ten mój wnuk, ale dziadek inaczej nie umie. Ciągle myśli. Myślałem więc, myślałem i tak mi to wyszło : Pole Palheiro na Maderze jest jak operetka. Wesoła, w rytm sztrausowskich walców. W górę i dół. I nie za trudne, ale też czasami nie za łatwe. I wszyscy roztańczeni i zadowoleni. Pole krótkie, ale tak w sam raz krótkie. Po prosu nie za długie. Na wakacjach trzeba krótko, żeby mieć siłę na wieczór. Na połknięcie tabletki nasennej.
Palheiro to cukiereczek, bombonierka z osiemnastoma czekoladkami. Widoki na Ocean, stolicę Madery, źle zagraną piłkę. „Zarąbiście” jak mawia mój mądry wnuk.”
Czy warto na Maderę ? Gdyby nie Caddie już bym siedział w samolocie, ale ona rozsądna i przyjemności dozuje. W przyszłym roku Jacusiu, ciepło tłumaczy i spokojnie dodaje, przecież wczoraj wróciłeś z Majorki.
To ja byłem na Majorce?
Jack Holmes – Jacek Zaidlewicz