Wiele ostatnio działo się na planecie Golf dziadka Jacka. Wyprawa do Bułgarii, tajne spotkanie sekty Chrisa w Rajszewie.  Kije też dziadek  zmienił.

Dzisiaj Bułgaria, bo to ostatni dzwonek żeby wyskoczyć na parę dni do Złotych Piasków.

W Bułgarii byłem raz, wiele lat temu i to na nartach. Leżakowanie nigdy mnie nie interesowało, a plaże odwiedzałem jedynie w poszukiwaniu wiatru. Ponieważ w Dziwnówku rzadko wiało, szukałem dzieci Zefira po całej Europie, a on na złość, wiał zawsze tam gdzie mnie nie było. Wtedy z windsurfingu przerzuciłem się na kolarstwo górskie. Przeniosłem się w góry i plaże definitywnie zniknęły z kręgu moich zainteresowań. Siłą rzeczy Bułgaria też.

Aż tu nagle…….. czytam w moim ulubionym magazynie golfowym Golf & Roll, że w Bułgarii Gary Player wybudował pole golfowe. I tak się przyłożył do roboty, że najpiękniejsze w Europie wybudował.

Biegnę z tą rewelacją do Caddiego.  Jest szybka akceptacja i szybujemy do Bułgarii.

Wylatujemy z Poznania ( najtaniej znaleźć lot czarterowy, na przykład z TUI i po dwóch godzinach miękko siadamy na lotnisku w Warnie. Samochód z wypożyczalni i w drogę do Balczik.

Na pole golfowe mamy godzinę drogi, fatalnej drogi.  Jak u nas  za komuny. Zresztą,  na tym wyjeździe, z przeszłością będziemy spotykać się bardzo często, za często.  W wielu miejscach Bułgaria zatrzymała się w rozwoju. Chyba zabrakło im rządów dobrej zmiany i premiera Morawieckiego.  Wygląda na to, że mają bardzo średnią zmianę.

Zamieszkaliśmy w romantycznej willi na polu golfowym w Lighthouse Golf  Resort. Romantyczna to ona specjalnie nie była, szczególnie otoczenie, ale że mieliśmy z Caddy rocznicę ślubu, musiało być, siłą rzeczy,  romantycznie.

Zanim przejdę do oceny pól, a w okolicy są trzy, podsumujmy wydatki bułgarskiej przygody.

Lot + bagaż golfowy : 1800 zł

Samochód : 1000 zł

Willa : 2000 zł

Razem : 4 800 zł. Dzielimy na dwa i mamy na osobę 2 400 zł.

Można było trochę z ceny wycisnąć  i wziąć, na przykład,  pokój w apartamentowcu, ale tam był ogólnodostępny basen i chmara dzieciaków wydających nigdy niekończące się piski. Kocham dzieci, pisków nie kocham. Willa była na uboczu z odgłosami cykad w cenie.

Co do oszczędności, jest też inna opcja. Wybrać się do Złotych Piasków lub okolicy z biurem podróży. Za pół wyżej wymienionej ceny i to z pełnym wyżywieniem. Dzieci z opiekunką na plażę, a my na golfa.

Nie w głowie były nam plaże, ale być w Bułgarii i nie odwiedzić  Złotych Piasków to jak być w Rzymie i ….

Między kolejnymi rundami golfa wpadliśmy więc na chwilę do bułgarskiej Łeby, tak z ciekawości, żeby zobaczyć jak wypoczywają rodacy. Nie idźcie tą drogą. Jeżeli już koniecznie plażowanie w Bułgarii to Słoneczny Brzeg. To tam zawitała Europa i Rosjanie też.

Czas na pola.

Są trzy : Lighthouse GC, Black Sea Rama GC i Thracian Cliffs. Dwa pierwsze sąsiadują ze sobą przez płot, do Thraciana samochód dowiezie w  20 minut.

Thracian Cliffs

O tym polu piszę w najnowszym numerze Golf & Roll-a w artykule „Piękny i bestie, czyli najwredniejsze pola golfowe Europy i jak na nich przetrwać.” Gwoli wyjaśnienia : Piękny to ja, a bestie to te wredne pola. A co piszę?

Umieściłem to pole wśród najtrudniejszych, ale i najpiękniejszych pól w Europie.

Folder reklamowy opisuje je tak : „Oparty na skalistych klifach i rozległym błękicie Morza Czarnego, 18-dołkowe pole zaprojektowane przez Gary’ego Player’a to jedno z najbardziej dramatycznych pól golfowych na ziemi.”

Artykuł kończę : „W tym polu jest magia, narkotyczne uzależnienie.  Przecież bestię też można pokochać, niestety często bez wzajemności. C`est la vie”.

Magazyn do poczytania za 2 tygodnie.

Dodam tylko, że Bułgarzy bardzo się cenią i za jedną rundę, z melexem, inaczej się nie da, biorą 150 Euro. Żadnych zniżek, żadnych Early Birds, żadnych Twilight. Płacz i płać.

Warto popłakać i za wydanymi euro i za straconymi piłeczkami. Pole  jest tego warte.

Ogłaszam pole golfowe Thracian Cliffs skarbem narodowym Bułgarii.

Black Sea Rama Golf Course

Gary Player niszczy ego większości golfistów, którzy próbują się z Thracian Cliffs. Biorą się z nim, biedaki, za bary i najczęściej sromotnie przegrywają. Do wylizywania ran, litościwy Pan Gary,  stworzył po sąsiedzku pole Black Sea Rama.

Myślałem, że po Thracianie nic już nie będzie mogło mnie zadowolić i na to pole wchodziłem bez szczególnego entuzjazmu. Pole typu links, dość płaskie, bez drzewne. Bieda.

Nic bardziej mylnego. Żeby było pięknie trzeba jednak zachować następującą kolejność gry: Thracian Cliffs, a następnego dnia Black Sea Rama. Wtedy pole zadziała na nasze zszargane nerwy i potracjanowską niechęć do golfa jak kojące leki antydepresyjne. Jak pielęgniarka u wezgłowia łóżka szpitalnego, oczywiście dobrze opłacana pielęgniarka. Wszędzie szeroko, za slice kary nie będzie. Bezwodnie, piłki nie utopisz (jest jedno jeziorko i utopiłem). I pięknie też będzie. Co znaczy ręka mistrza. I z płaskiego ulepi beauty course – of course.

Green fee 80 Euro.

Lighthouse Golf Course

Na Lighthouse się mieszka, najtaniej, a gra na dwóch opisanych powyżej. Lighthousowe pole jest nijakie i nudne. Żal 80 Euro.

To jak, lecieć do tej Bułgarii, czy nie lecieć ?

To zależy. Jeżeli jesteś pasjonatem turystyki golfowej, nie masz wyjścia, musisz na Thracian Cliffs zagrać. Jeżeli na zagraniczne pola wybierasz się nie często, a nawet rzadko, inne kierunki są atrakcyjniejsze.

Bułgaria nie jest tania i za podobne pieniądze Hiszpania czy Portugalia oferują znacznie więcej.

Najrozsądniej jest polecieć z rodziną na plażowanie, o ile taką formę rozrywki preferujecie, a zagrać przy okazji.

 

 

 

 

You may also like

Comments are closed.