Z cyklu : przypowiastki golfowe
List do zamorskiego przyjaciela
W pierwszych słowach mego listu, jak przystało na dobrze wychowanego dżentelmena, pytam Cię o zdrowie. Niedomagałeś ostatnio, stąd moja troska.
Pytasz co u mnie ?
Jestem w depresji.
Pogoda rujnuje mi zdrowie. Już pozbyłem się połowy zatok. Ostatnio wiatr wywrócił mi psa. Polska w ruinie. Pola golfowe padają jak domki z kart. Najpierw zlicytowali Amber, potem Toya poszła pod młotek, a i w Przytoku twórcy pola na gwałt pozbywają się swoich udziałów. Zbliża się czas Mordoru.
Przepraszam Cię przyjacielu, ale wprowadziłem Cię w błąd : Polska była w ruinie. Teraz jest w Hanowerze i rozkwita. Ministerstwo Wojny w czasie Pokoju, przygotowało, podobno, czołg elektryczny, ale nie zdążyli go pokazać, bo główni inżynierowie pojazdu, Pan Misio zaginął gdzieś w boju, a Pan Wacław uciekł do USA. W zamian wyprodukowali 1200 pluszowych misiów i milion krówek ciągutek. Misiu, wbrew pozorom, jest bardzo niebezpiecznym dronem, który ma śledzić obdarowanych, a krówki ciągutki wyciągać plomby i wprowadzać truciznę.
Jestem w depresji.
Nawet wina rozczarowują. Od pewnego czasu kupuje w Biedronce za 14,99 czerwone wytrawne przepięknej smakowo urody. Dzisiaj zaszalałem i kupiłem droższe, za 25,99, wykwintne, z medalem na pół etykiety. Tańsze okazało się lepsze.
Jestem w depresji.
Przestałem rozumieć kobiety, co w moim zawodzie kończy się nieuniknioną klęską. Zacząłem już pakować wzierniki. Przykład ? Przychodzi pacjentka i prosi o badanie. Spóźnia mi się okres – oświadcza i natychmiast zaznacza „ niech mi pan doktorze tylko nie mówi, że jestem w ciąży. Ja nie mogę być w ciąży”. Jest Pani w ciąży. Boże co za szczęście.
Przychodzi ciężarna i prosi o sprawdzenie płci dziecka. Ma dwóch synów. „Tylko niech pan doktorze nie mówi, że będzie kolejny chłopak. Nie przeżyję tego”. Będzie chłopak.” Boże co za szczęście, synowie tak się ucieszą”. Nie rozumiem kobiet.
Jestem w depresji.
Turniej w Modrym, najpiękniejszym polu w Polsce. Rajszew to ściema. Jest ładne, ale nie najpiękniejsze. Po prostu miało więcej „klikaczy” i ustosunkowanych ambasadorów. Wszak to stolica. Modry ma tylko jednego i to samozwańczego, honorowego ambasadora, czyli mnie. Nie przebiłem Rajszewa chociaż wybiłem dziurę w klawiszu Enter. Wracamy do turnieju. Miało być nieźle, a wyszło jak zwykle. Siedem parów i dwa dołki po dziesięć uderzeń. Żegnaj podium. Jedyne pocieszenie – nagrody były brzydkie.
Jestem w depresji.
Na „Golfersach” utopiłem piłkę. Sięgam po kolejną, a na niej napis „ In Got We Trust”. Nawet piłki się ze mnie śmieją – wykrzyczałem cicho. Zdropowałem inną, tej nie uderzyłem. Przestraszyłem się, że po jej uderzeniu zostanę zdyskwalifikowany za obrazę uczuć religijnych.
Jestem w depresji.
Pozdrawiam Cię mój drogi przyjacielu. Bądź, Pa.
- W związku z brakiem możliwości wyleczenia depresji w Polsce postanowiłem wyemigrować. Na majówkę lecę do Hiszpanii. Do zagrania sześć pól Jacka Nicklausa. Sprawdziłem pogodę. Na cały pobyt pełne słońce i 27 stopni.
Jestem w depresji.
Super golfista w depresji – Jacek Zaidlewicz