Epikryza to w języku medycznym nic innego jak podsumowanie. A ponieważ golf jest chorobą i to nieuleczalną, dlatego będzie epikryza.
Długo nie mogłem zebrać się do napisania tego rozdziału. Pola opisane, doznania wyartykułowane, to po co jeszcze podsumowanie.
Jest potrzebne, uwierzcie. I musicie je, niestety, przeczytać.
Dlaczego ?
Żeby się z „golficy” wyleczyć, albo chociaż udawać , że rekonwalescencja przebiega prawidłowo i rokuje poprawę.
Wyjazdy golfowe wyglądają tak :Przylot. Hotel, pole. Hotel, pole, Hotel, pole. Powrót.
A powinny wyglądać tak : Przylot. Hotel, pole. Hotel, pole. Dzień wolny od golfa. Wynajęcie samochodu i zwiedzanie. Hotel, pole. Hotel, pole. Powrót.
Chociaż jeden dzień wolnego. Plaża – nuda. Zwiedzanie – obowiązek.
Czy się leczyłem ?
Na rekonwalescencję poświęciłem dwa dni. Miałem ten komfort, że na Gran Canarii byliśmy 10 dni – było z czego uczknąć.
Przytyk ! : nie może być tak, że jesteście na Teneryfie i nie zobaczycie wulkanu El Teide. Jesteście w Portugalii i nie zobaczycie Sintry. Jesteście w Hiszpanii i nie zobaczycie Toledo. Koniec przytyku !
Sezon golfowy na ciepłe kraje to okres od października do kwietnia.
Lecimy. Powiedzmy do Hiszpanii, a jak Hiszpania to Andaluzja, a jak Andaluzja to gdzie lądujemy ? w Maladze.
No to Portugalia. Gdzie ? Algarve. Lotnisko ? – Faro.
Oba lotniska to decyzje błędne. Właściwy wybór dla Hiszpanii to Madryt, dla Portugalii Porto lub Lizbona. Dlaczego ? bo loty bezpośrednio nad morze, do pól golfowych są trzy razy droższe.
Ok, ale z tamtych lotnisk jest z 500 km do celu. I o to właśnie chodzi. Za zaoszczędzone pieniądze wynajmujemy samochód i powoli, przez trzy dni, zjeżdżamy w dół. I zwiedzamy, i zwiedzamy i nasycić się nie możemy pięknem …do wyboru.. przyrody, zabytków, architektury. Hiszpania jest niewyobrażalnie piękna, trzeba tylko na chwilę zapomnieć o golfie i poddać się duchowym uniesieniom. Zanurzyć się w historii, nie tylko swoich wspaniałych gier.
Wracamy do Gran Canarii. Co zobaczyć.
- Arucas – katedra, zapomnijcie. Od razu trzeba do fabryki rumu. Nazywa się Fabrica Del Ron Arehucas i można degustować, aż do zatracenia. Zabytek zaliczony. Fabryka z 1884 roku.
- I po zabytkach. Nie zamęczyłem i siebie i Was. Musicie jednak poobcować z przyrodą i dotrzeć do Tejedy żeby zobaczyć Wielki Canyon w miniaturze. Zaliczamy Roque Bentayga i Roque Nublo. Przeżywamy, robimy zdjęcia i zamarzamy. Nad morzem 25 stopni. 30 km w głąb lądu, w górach 10. A ja na krótko. Nawet swetra nie miałem. Dobrze, że czuwa siostra Caddego. Pożycza puchową kamizelkę. Wyglądam jak Michelin ubrany w wdzianko wnuka. Cieplej.
- Monumento Natural Del Barranco De Guayadeque. Nikt tego nie powtórzy, więc trudno znaleźć. Konkwistadorzy też długo szukali, ale jak znaleźli to wycieli w pień. Chodzi o pierwotnych kanaryjskich osadników, którzy mieszkali w jaskiniach skalnych. Współcześni jaskinie przerobili i wynajmują jako apartamenty. Ciekawie, a i mikro muzeum też jest.
- Wyprawa samochodem po górach Gran Canarii to przeżycie samo w sobie. Caddy i siostra Caddego nie podzielały moich doznań i kazały natychmiast zawracać. Nie było jak, ledwie mieścił się samochód. Niektóre zakręty trzeba było brać na dwa razy i modlić się, żeby nic nie jechało z naprzeciwka. Ale jakie widoki. Jak ma się szczęście. Chmury kochają kanaryjskie góry.
Koniec zwiedzania.
Podsumowanie : masz na Gran Canarii tydzień czasu i pięć gier ? Zagraj dwa razy na Anfi Tauro (piękniejszego pola nie znam). Raz na Salobre Old i raz na Lopesan Meloneras Golf. A co z piątą grą ? Kup bilet na prom na Teneryfę i zagraj na polu Buenavista.
Wasz super golfista Jacek Zaidlewicz