W poprzednich odcinkach :
Odcinek pierwszy : subiektywny opis obozów Target 54 i szkoleń w klubach
Odcinek drugi : subiektywne kajanie się za odcinek pierwszy.
Odcinek trzeci i ostatni : będzie mrożący krew w żyłach opis treningu golfowego autora.
Jest sobota, siódma rano.
Nie, nie – nie myślcie, że jestem na polu i zaczynam trening.
Wstałem z łóżka, zrobiłem kawę i odpaliłem komputer. To robię o siódmej rano w sobotę.
Na trening wybiorę się około 17, na dwie godziny.
Nie zagram dziewiątki, ani osiemnastki. Czas spędzę na naszej przepięknej sześcio-dołkowej akademii.
Też jej nie przejdę.
Znajdę sobie wolny dołek i przeprowadzę TRG (Trening Realnej Gry) z chipowania. Różne położenia piłki (różne odległości, położenia, podłoża). Potem przeniosę się na putting green i przez pół godziny puttowanie : 3, 6, 10 stóp od dołka przez bramkę z dwóch tee. Następnie wrócę na akademię i piching z dwóch odległości do flagi : 40 i 50 m. (dla mnie odległości najtrudniejsze – biorąc pod uwagę fakt, że piłka musi spaść maksymalnie 6 stóp od dołka). Rzadko wychodzi.
I tak ćwiczę samotny na akademii, a flighty idą i idą i patrzą, a ja samotny na akademii (tak jest na naszym polu poukładane, że akademia jest położona między dwoma dziewiątkami).
Wyglądasz jak dziwoląg. Wszyscy grają, a ty męczysz jeden dołek prze 2 godziny. Głupio ?
Głupio, szczególnie, że ćwiczących w porywach jest trzech. Za to jaki komfort ćwiczeń. Cała akademia dla ciebie – nic z tych rzeczy.
Dlaczego ?
Żeby to zrozumieć przejdźmy do opisu typowego treningu, myślę, że nie tylko polskiego, ale też międzynarodowego golfisty.
Międzynarodowy golfista trening zaczyna zawsze przed wejściem na pole.
Najpierw intensywna rozgrzewka.
Dziesięć skrętów tułowia, pięć skłonów, parę machnięć nogą. Nie , nogą raczej nie. No to rozgrzanie nadgarstków. I jesteśmy gotowi do wybicia koszyka.
Wybijamy z maty, też wolę, bo bardziej wybacza (nie wbijmy się w ziemię, jak nie wyjdzie uderzenie). I biegniemy na putting green. Kilka puttów, może pięć chipów.
No i po treningu. Amen.
Pole wzywa.
A co z akademią ? – czemu ćwiczący nie mają komfortu pracy ? – w sumie trzech ćwiczących, więc nie ma o co rozdzierać szat.
Międzynarodowi golfiści traktują akademię jak małe pole, nie do ćwiczeń , ale do gry. Przechodzą więc sześcio-dołkową akademię trzy razy i mają zaliczoną osiemnastkę. Ćwiczenia ? – przecież ćwiczymy – jesteśmy na akademii.
A co z ćwiczącym umotywowanym golfistą ? – co chwilę musi zbierać swoje piłki, odsuwać się i przepuszczać akademicki flight. Takie życie.
Żeby nie przynudzać, podsumowujmy :
Mamy dwie drogi do lepszej gry w golfa :
Pierwsza : międzynarodowego golfisty.
Długa , ale przyjemna.
Nie ćwiczymy, gramy. Po latach tak nauczymy ciało, że „swing” będzie w miarę powtarzalny i dość często będziemy na fairwayu. A że ruch ciała będzie dość dziwaczny, chwyt kija pokraczny, to co ? Nie pięknem swingu wygrywa się turnieje. Międzynarodowy golfista turnieje wygrywa wysokim handicapem. Wygrywa więc raz. Bo jak handicap spadnie to zaczną się schody.
Druga : umotywowanego golfisty.
Krótsza, ale żmudna i męcząca.
Jedna osiemnastka tygodniowo – to max. Reszta – trening, trening, trening. Trening sensowny, rozpisany na czynniki pierwsze.
Przykład treningu bez sensu – wybijamy koszyk, dwa, na drivingu – w przestrzeń, byle poleciała ładnie, najlepiej prosto.
Przykład treningu z sensem – wybijamy koszyk, dwa, na drivingu – na określony cel, odległość, aktualnie ćwiczoną techniką.
Za moich czasów, zaczynałem w 2010 roku, nie było żadnych pomocy naukowych dla umotywowanych golfistów. Zresztą przez pierwsze trzy lata byłem golfistą międzynarodowym.
Teraz golfista umotywowany ma prościej, może sięgnąć po „golfową biblię”, książkę ze zbiorem ćwiczeń na każdy rodzaj uderzenia.
Według mnie najważniejszą książkę o golfie jaka pojawiła się w Polsce „ Jak zostać mistrzem gry w golfa czyli jak dojść do handicapu O “ Krzysztofa Czupryny.
Jak na tacy podane są tam sposoby umotywowanego spędzenia czasu na golfie.
Wystarczy lekcja z Pro, wypunktowanie swoich słabych stron, znalezienie w książce rozdziału z ćwiczeniami na swoje dolegliwości i do roboty.
Po dwóch, trzech tygodniach kolejna lekcja z Pro i sprawdzian z tego co się zrobiło.
Jest jeszcze jedno narzędzie do wyłapywania swoich słabych stron. Program Stroke Value (do ściągnięcia z Google Play).
I tak można w nieskończoność, a swing coraz piękniejszy, a piłka leci prosto , a serce się raduje.
No to do roboty !
Wasz umotywowany golfista – Jacek Zaidlewicz
p.s. jest jeszcze parę spraw do omówienia, np. jak nauczyć się golfa przez Internet. Nie z Internetu, ale przez Internet. To robi różnicę.
Muszę jednak zabrać się za „koszmar golfisty” – najważniejsze ćwiczenie, jeżeli chodzi o progres w golfie. Zaręczam- ćwiczenie horror !!!!!!!!
Gdyby wszyscy cwiczyli tak jak to opisuje autor …… eh marzenia 🙂
Golf to trudna gra i bez regularnych i sensownych treningow postępy będą wolne i mizerne.
Wszyscy najlepsi gracze zawodowi trenują minimum 50% tego co graja i graja wiele gier treningowych z określonym celem a nie po prostu gra na punkty.
Np. określonymi kijami, gra do bunkrow, gra na bogey itp
Tylko po co tak ćwiczyć i ćwiczyć ? Ja chce mieć przyjemność z gry. Mamy HCP to i wygrać czasami mogę. Gram dla przyjemności a dzień do dnia niepodobny raz idzie jak strzała prosto a drugiego dnia po krzakach. Testowałem tak się dzieje czy ćwiczeń czy nie . Wiec jeżeli nie widać różnicy to po co przepłacać?
Dobry komentarz 🙂
Czy cwicze czy nie cwicze – nie widać roznicy 🙂
Dobre !
Jak rozumiem w zasadzie każdy kto chce osiagac wyniki niepotrzebnie cwiczy bo to nic nie daje 🙂
Gdyby tak jeszcze napisac co się cwiczy i ile się cwiczy to może zagadka by się wyjasnila 🙂 ?
Gra w golfa to nie tylko gra na polu, to ciagle doskonalenie swoich uderzen bo wtedy gra na polu daje jeszcze więcej przyjemności.
Takie jest moje zdanie.
Bo ćwiczyć to trzeba umić !