Zanim zacznę pisać o moich doświadczeniach z obozów organizowanych przez Krzyśka Czuprynę
i Target 54 może się skromnie, czyli krótko,  przedstawię.

Jestem sześćdziesięciopięciolatkiem, ważę 78 kg i mam 175 cm wzrostu.
Przygodę z golfem zacząłem lat temu 6 w momencie powstania Kalinowych Pól, które są 10 km od  Świebodzina, a ponieważ pracuję w Świebodzinie, to z pracy na pole mam 10 min drogi.

I jeszcze jedna istotna uwaga. Jestem osobą ambitną, która jeżeli coś zaczyna, to chce dojść  w tej konkretnej rzeczy do perfekcji.
Ważniejsze jest dla mnie granie powtarzalne, z dobrym swingiem, w miarę prosto, niż jednorazowe zejście z handicapem w dół. Zbyt szybkie spadanie to nieuchronna katastrofa.  Jedna super gra na turnieju i już nie żyjesz przez następny rok, bo nie możesz tego wyniku powtórzyć.  Przeżyłem, więc wiem. Z handicapu 27 spadłem na 18.
W związku z powyższym, ponieważ spadłem, a nie potrafiłem zagrać już tak dobrze, postanowiłem się szkolić.
Gdzie się szkolić – oczywiście w klubie.
Klubowy system szkolenia wygląda mniej więcej tak :
Pierwszy krok – zielona karta.
Mamy pojęcie co to jest golf, jak poruszać się po polu i to wszystko. O dobrych uderzeniach możemy zapomnieć. Tak więc nasze umiejętności są na poziomie „0”.
I to jest `OK. Przecież dopiero zaczynamy.

Ale co dalej ?
Mamy dwie możliwości :

  1. Gramy dla przyjemności, spaceru, miłego towarzystwa. Po pięciu latach gry mamy handicap 26-30 i co drugie uderzeniu krzyczymy „dlaczego” – to łagodna wersja okrzyku. Albo rzucamy kijami, a przynajmniej jednym, najczęściej ironem 5. Może być z okrzykiem, albo bez.
  2. Druga możliwość to szkolenie. Zwracamy się więc do Pro naszego pola o pomoc. Możemy wziąć jedną lekcję, możemy zafundować sobie pakiet, na przykład, pięciu lekcji.

I co ? – i nic.
Dlaczego ?

Oto jak wygląda lekcja.
Uderz kilka piłek –  mówi Pro.
Uderzam.
Pro – Źle. Uderzasz out to in. Slice.
Poprawiam się.
Pro – Źle. Uderzasz samymi rękoma. Slice, Uruchom biodra.

Powiecie : wskazówki dobre, zgadzam się. Tylko, że lekcja już minęła. A  ja dalej walę w piłkę out to in. Slice.
Spotkanie za tydzień i mamy kalkę poprzednich zajęć.

Pomyślałem; wykupię 10 lekcji i będzie tak : lekcja, tydzień, dwa  indywidualnych, zadanych przez Pro ćwiczeń. Kolejna lekcja, rozliczenie z  wykonanej pracy, kolejne zadania. I tak dalej.

O ja naiwny….
Wszystkie zajęcia mają jeden i ten sam schemat : uderz kilka piłek – źle : biodra nie pracują, uderz kolejne itd., itp. Postęp ? – mizerny.

I w tym momencie przechodzimy do tematu artykułu – obozy Target 54.

Byłem na krawędzi przepaści, bez nadziei, co drugie uderzenie – kończący z golfem. W zasadzie już się poddałem. Doszedłem do wniosku, że jest to taki sport, że się nie da. Zwaliłem całą winę na wiek, na brak dynamiki, elastyczności . Trzeba się cieszyć, że jest co robić na starość i tyle.
Patrz punkt pierwszy. Spacery golfowe też nie do pogardzenia.

Aż tu nagle……….powtórzę, aż tu nagle………informacja „ tygodniowy obóz golfowy w Sobieniach Królewskich. 50 godzin zajęć.………przytoczę całość tekstu:

„Treningi w trakcie obozu są zindywidualizowane w zależności od poziomu gracza. Zajęcia odbywają się małej grupie 5-6 osób na 1 Pro.
Celem obozu jest nauka i doskonalenie techniki wszystkich podstawowych uderzeń gry w golfa tj. puttingu, chippingu, pitchingu, gry z bunkra i długiej gry, a także szkolenie i treningi w zakresie strategii gry na polu.
W trakcie obozu jego uczestnicy będą trenowali i doskonalili:
– wszystkie podstawowe uderzenia (putting, chipping, pitching, full swing, gra z bunkra)
– uczyli się strategii gry na polu
– uczyli się uderzeń z różną trajektorią pionową – niskie i wysokie
– uczyli się uderzeń z różnych położeń piłki i różnych podłoży
– uczyli się podstaw przygotowania psychologicznego do gry
– poznawali sposoby przygotowania fizycznego do gry
– indywidualizowali swój swingu w oparciu o koncepcje Manuela de Toro (już nie obowiązuje – przypis autora)

Dokonana zostanie też video-analiza swingu każdego uczestnika wraz z indywidualnymi zaleceniami treningowymi. Uczestnicy obozu poznają też Treningi Realnej Gry (TRG) oraz Gry Treningowe na Polu (GTP). Efektem treningów i szkoleń powinno być znaczące poprawienie poziomu gry w okresie 2-3 miesięcy. Całość programu prowadzona jest pod nadzorem i kierunkiem Krzysztofa Czupryny

I jak tu nie pojechać ?. Pojechałem.
Poczułem się jak Gajusz Juliusz Cezar, który po bitwie pod Zelą ogłosił senatowi „Veni, vidi, vici”. Wprawdzie ja tylko przybyłem, a do zwycięstwa i ujarzmienia golfa była daleka droga, ale to tak się fajnie wkleiło do artykułu. Niech zostanie.

Wracamy do obozu.
Był lipiec, upały powyżej 30 stopni,  zero schronienia. A u Krzyśka Czupryny nie ma zmiłuj się.
Zajęcia od 9,00 do 18,00 –  codziennie.
Na siedem dni tego obozu tylko jedna gra na 18 dołkach i gry na polu treningowym i raz 9 dołków. Reszta to żmudne wkuwanie abecadła golfowego. Swing rozłożony na czynniki pierwsze.
O piłce zapomnij, ćwiczenia na sucho każdej fazy, nie całości, każdej fazy swingu.

Takeway – odprowadzenie kija do pozycji równoległej – i tak 100 razy.
Halfswing – lewa ręka do godziny dziewiątej – 100 razy.
Jak będziesz robił postępy to może, co dziesiątą piłkę, będziesz mógł uderzyć. I tak dzień w dzień.

Człowiek rwie się na pole, które kusi, mami, zaprasza, a Krzysiek Czupryna też zaprasza, ale na putting green. 10 piłek pod rząd z każdej odległości :  3, 4, 5, 6 stóp – jedna nie wbita – od nowa.
A żar z nieba, a pole zaprasza, gdzie wiatr, trochę cienia. Miłosierdzia !!!
Miłosierdzia brak.
Chcesz miłosierdzia ?
Jedź na obóz z klubowym Pro. Do Turcji, na Wyspy Kanaryjskie …codziennie 18 dołków i luz.
Krzysztof Czupryna luzu w swoim menu nie przewiduje. Jest tylko jedno danie głównie – cierpienie.

Ale jaki deser !
6 punktów w dół z handicapem w ciągu 3-4 miesięcy od zakończenia obozu.
Jest jednak jedno ale… po obozie zaczyna się właściwa część życia golfowego….ćwiczenia.

Obozy Target 54 nie tyle uczą golfa, przez tydzień nikt nikogo grać nie nauczy, uczą innego spojrzenia na ten niezwykle trudny sport, uczą ćwiczyć.
W tygodniu 6 dni ćwiczeń i tylko ćwiczeń i 1-2 gry na polu na tamtym akurat obozie.
Przyjemność przychodzi ostatnia, ale jaka.
Nie krzyczysz dlaczego ?
Po prostu uderzasz prosto.
Nie rzucasz kijami, bo one zaczynają Cię kochać, słuchają Twoich poleceń.

Z Krzyśkiem Czupryną, czy jak kto woli z Targetem 54, „zaliczyłem” cztery obozy. Dwa w Polsce i dwa w Hiszpanii.
Jest taka prawidłowość – raz z Czupryną – zawsze w Czupryną.

Krzysiek nie dość , że jest pasjonatem golfa, to jeszcze ma niebywałą umiejętność przekazywania wiedzy. Nie spotkałem jeszcze osoby z taką siłą pedagogicznego zacięcia i obrazowania czegoś co jest trudne do zobrazowania.

W każdym razie nie zdziwcie się jak na obozie Wasze pro-sticki (zawsze zabierajcie na obóz pro- sticki), znajdą się w szlufkach Waszych spodni i rękawach Waszych koszulek. Bo wtedy doznacie olśnienia prawidłowego ruchu bioder i barków.

Przeżyłem cztery obozy i każdy był inny.
Z prostego powodu. Każdy był dedykowany do innego poziomu handicapu, a ja przecież ewoluowałem.
Na pocieszenie, czym handicap niższy, tym obozy mniej mordercze. Więcej gry na polu, więcej ćwiczeń realnej gry, czyli mniej męczące. Ale i tak nudne. A może i nie.
Krzysiek Czupryna jest psychologiem i nudę zamienia w rywalizację. A my dajemy się podejść i to my chcemy pierwsi zaliczyć 10 piłek w dołku z odległości 10 kroków itd.
To działa i nauka jest bardziej strawna.
Sam nigdy bym nie zmusił się do tylu ćwiczeń i poświęceń, do takiej motywacji jaką daje mała grupka treningowa na obozie Target 54. Ćwiczymy i rywalizujemy razem, a to motywuje i podnosi poziom naszej gry.

Chciałbym jeszcze na koniec wyjaśnić mój punkt widzenia na zajęcia z klubowymi Pro.
Na moim polu pracuje trzech trenerów i wszyscy są moimi kolegami. Są niezwykle serdeczni i chętni do pomocy –  to po prostu „fajne chłopaki”. Regularnie, przynajmniej raz na dwa miesiące, korzystam z ich fachowej pomocy. Inaczej się nie da. Ćwiczę sam, ale po pewnym czasie, informacja zwrotna jest niezbędna. A Krzysiek Czupryna daleko.

Nie odpowiada mi tylko sposób prowadzenia „ucznia”.
Odnoszę jednak wrażenie, że moje oczekiwania w żaden sposób nie pokrywają się z oczekiwaniami ogółu golfistów.
Po co ćwiczyć, po co Pro ?
Trzeba grać, osiemnastka wzywa.
Niestety w ten sposób daleko, a przede wszystkim w miarę szybko się nie zajdzie z obniżeniem handicapu.

Wasz umotywowany golfista

autor: Jacek Zaidlewicz

 

You may also like

3 Comments

  1. Swietnie napisane & swieta prawda. Tak to z Czupryna jest.

  2. fajnie napisane, moze troche mniej o tym co jest slabe, bo po co nad tym sie rozwodzic, i konsekwentnie dalej o tym jak grasz!

  3. dzięki za oceną. Wkurza mnie, że jeżeli piszesz o kimś że jest `OK to inni się obrażają. Taka nasza wada narodowa.
    pozdrawiam jacek

Comments are closed.