Turniej Singha Open 2017 na Phuket, w Tajlandii.
W dniach 22-28 Maja 2017 odbył się na Phuket, na polu Laguna turniej SIngha Open.
Był to turniej z cyklu All Thailand Golf Tour (a więc coś w rodzaju polskiego PGA Tour) zrobiony wspólnie z Singha Corporation, największym producentem piwa w Tajlandii.
Suma nagród wynosiła równowartość 200.000 PLN, z czego zwycięzca otrzymał 30.000 PLN.
Turniej ten był ciekawy z 2 powodów.
1. Odbywał się na normalnym polu (nie Championship course) o długości 6.475 yardów, a więc około 5.900 metrów. Dało to możliwość zobaczenia jak gracze zawodowi grają na polu „amatorskim”.
Szybkość greenów była natomiast dobra i wynosiła 12 stimp.
2. W turnieju brali udział młodzi tajscy gracze w wieku od 18 do 30 lat i kilku graczy z USA, Kanady, Korei, Australii itp, tak więc odpowiednik polskich graczy zawodowych PGA Polska.
Jako ciekawostkę można podać fakt, że w turnieju brał udział zawodnik z Polski – Thomas Bosko-Ćwiok (numer 1 w Order of Merit PGA Polska w 2016). Niestety nie przeszedł on eliminacji do turnieju głównego. Wycofał się (WD).
Co się działo w trakcie turnieju ?
Pierwsze co jest znamienne w porównaniu do analogicznych turniejów zawodowych w Polsce to ilość uczestników.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę ostatni zawodowy turniej w Polsce – Floating Market Szczecin Open 2017 to porównanie wygląda następująco.
Floating Market Szczecin Open – 63 uczestników mężczyzn (w tym ok. 20 instruktorów golfa)
Singha Open – w jednodniowych kwalifikacjach do głównego turnieju wzięło udział 111 graczy (w tym 1 instruktor golfa).
Z kwalifikacji do turnieju głównego przeszło 20 graczy, a w głównym turnieju grało 137 zawodników. Łącznie więc liczba uczestników była 4 razy większa.
Widać więc jaka przepaść dzieli Polskę od Tajlandii w zakresie ilości graczy zawodowych.
I to na dodatek młodych graczy, bo dodatkowo kilkudziesięciu graczy zawodowych gra w Asian Tour, European Tour i nawet 2 w PGA Tour.
Zwycięzca turnieju Floating Market Szczecin Open (Max Sałuda) otrzymał 5.500 PLN, zwycięzca Singha Open 30.000 PLN, a więc 5 razy więcej.
Dlaczego przytaczam te dane ?
Wyłącznie po to aby uświadomić polskim młodym graczom zawodowym jak trudne mają zadanie próbując osiągnąć sukces w zawodowej grze w golfa.
Tajlandia nie jest światową golfową potęgą (choć w Azji się liczy), a gra w niej zawodowo w golfa kilkuset zawodników. Konkurencja jest ogromna i to już od początku kariery zawodowej.
Znam kilku młodych tajskich graczy zawodowych i wszyscy oni nie tylko „gryzą trawę” na treningach i comiesięcznych turniejach, ale zawsze są w grupce 4-5 graczy z którymi rywalizują na co dzień w klubie.
Nasz Adrian Meronk walczy samotnie w Challenge Tour, robi co może, ale nie ma praktycznie żadnej konkurencji w kraju. To z pewnością nie pomaga.
Po drugie ciekawe są wyniki osiągnięte w Singha Open.
Jak wspominałem turniej odbywał się na normalnym polu amatorskim o długości ok. 5.900 metrów.
Dla porównania normalne turnieje zawodowe to pola od 6.600 do 6.800 metrów (tegoroczne US Open to nawet 7.000 metrów).
Gracze amatorscy po pierwsze bardzo rzadko mają okazję grać na tego typu polach i to na dodatek przygotowanych do gry zawodowej (greeny minimum 12 stimp).
Z drugiej strony równie rzadko jest okazja zobaczyć graczy zawodowych na polach amatorskich.
Wspomniane pole Laguna to pole normalnie par 71 zmniejszone do par 70 na potrzeby Singha Open (1 krótki par 5 (430 m) zamieniony w długi par 4).
Normalny dobry gracz amatorski z handicapem ok. 5 gra na tym polu z par 71 wyniki w okolicach 77-78. Pole ma bowiem dosyć trudne, pofałdowane greeny, na wzniesieniach. Piłka która nie trafia w green, stacza się w dół i potem chip czy pitch jest trudny.
Jakie wyniki na tym polu osiągali młodzi tajscy gracze zawodowi ?
W każdej rundzie głównego turnieju czołowa dziesiątka miała wyniki na poziomie -6-7, a lider po każdym dniu -8-9 uderzeń poniżej par !
Zwycięzca turnieju Chanachok Dejpiratanamongkol osiągnął wynik -27, a miał gry w których robił 8 birdie pod rząd.
Rekordowy wynik to 59, który osiągnął jeden z graczy 4 dnia turnieju.
Tak więc wyniki były znacznie lepsze niż w normalnych turniejach zawodowych z uwagi na długość pola.
Na następny dzień po zakończeniu turnieju Singha Open, na tym samym polu i z tych samych tee odbył się turniej amatorski lokalnego klubu.
Zwycięzca z handicapem 3 osiągnął wynik 76, a więc +6.
To daje pojęcie jak gra dobry młody zawodowiec na polu amatorskim. W porównaniu do dobrego amatora z hcp od 2 do 5, to jest przepaść, minimum 12 uderzeń mniej.
Jaka jest konkluzja ?
Trzeba długo i cierpliwie ćwiczyć w warunkach dużej konkurencji, aby myśleć o karierze zawodowej.
Osobiście życzę dużo sukcesów polskim zawodowym golfistom, szczególnie Adrianowi Meronkowi, ale mierzmy „zamiary na siły” i zdajmy sobie sprawę z czym się mierzymy.
We wszystkich krajach Europy Zachodniej i nawet w Czechach, gra w golfa jest znacznie bardziej popularna i masowa niż w Polsce. Co za tym idzie graczy zawodowych jest więcej, konkurencja silniejsza i przede wszystkim system szkolenia golfistów lepszy i bardziej rozbudowany.
Polska niestety to póki co trochę golfowa prowincja, ale miejmy nadzieję, że to powoli będzie się zmieniało o ile PGA Polska zmieni nieco swój tryb funkcjonowania.
Ujednolici szkolenia które prowadzą jej członkowie, poprawi ich jakość dodając najnowsze odkrycia z zakresu biomechaniki, techniki krótkiej gry itp.
Jednak przede wszystkim młodzi polscy gracze zawodowi muszą grać w warunkach silnej konkurencji ze swoimi rówieśnikami z innych krajów. Obecnie pierwszą dwudziestkę polskiego golfa zawodowego tworzy kilku ekspatów wieku zbliżonym do 40, kilku młodszych instruktorów golfa i jedna kobieta wygrywająca z mężczyznami (patrz Order of Merit PGA Polska 2016).
„Prawdziwych” zawodowców mamy może 2-3 tj. Adrian Meronk i jeszcze 1-2 osoby, które usiłują żyć z gry w golfa.
Łącznie na Order of Merit było 41 osób w tym ok. 20 instruktorów golfa.
Dla porównania w Order of Merit 2016 analogicznych rozgrywek w Tajlandii było 250 graczy i kilku instruktorów. I jest jeszcze kilkudziesięciu graczy zawodowych, którzy nie znaleźli się na Order of Merit. Tak więc jest to wielokrotnie więcej graczy zawodowych.
A mówimy o Tajlandii, a nie Anglii, Niemczech czy Francji gdzie jest to jeszcze bardziej widoczne.
Tak więc do dzieła i czekajmy cierpliwie na sukcesy golfowego Adama Małysza, co z pewnością bardzo spopularyzowałoby golfa w Polsce.
Krzysztof Czupryna
PGA of Asia
www.target54.eu