Co warto wiedzieć o golfie a nie zawsze wiadomo jak o to zapytać

Ku radości pasjonatów tego sportu golf jest w Polsce coraz popularniejszy pomimo panujących na jego temat stereotypów. Przede wszystkim do mitów należy zaliczyć przekonanie, że to dyscyplina dla wybranych i bogatych. Tak naprawdę wystarczy odrobina wiedzy i na polu można się czuć jak u siebie. Liczy się też chęć przeżycia przygody w sportowym duchu.

Golf jest sportem dla każdego, choć wymaga pewnej sprawności fizycznej i kondycji. Podczas jednej rundy golfista niosący samodzielnie swoją torbę spala do 2500 kcal. Przejście przez wszystkie dołki na polu przeciętnie zajmuje od 4 do 6 godzin. W tym czasie przebywa się na świeżym powietrzu i podejmuje wysiłek, polegający głównie na przespacerowaniu około 6-8 kilometrów wraz z ważącą kilkanaście kilogramów torbą z kijami. Spacer przeplatany jest chwilami głębokiej koncentracji. Brzmi to nader prosto, by nie powiedzieć prozaicznie, mimo to golf jest często postrzegany jako dyscyplina elitarna albo rozrywka bogatych snobów. Tymczasem w , Anglii, Irlandii, Szwecji, Czechach oraz w USA, Australii a nawet Japonii i Islandii, w których to krajach golf jest bardzo popularny, jest on dość łatwo dostępny dla każdego, kto naprawdę chce grać. Polscy golfiści są zgodni co do tego, że warto doprowadzić do podobnej sytuacji także w Polsce dlatego od kilku lat czyni się wysiłki by popularyzować golfa.

Gracze w golfa zwykle należą do określonego klubu, którego członkowie wspólnie użytkują swoje pole golfowe i o nie dbają. Członkowie klubu tworzą zwykle rodzaj społeczności, która dzieli się kosztami utrzymywania pola. Komplet kijów z wózkiem lub torbą oraz specjalne buty mogą być kosztowne, ale wiele klubów golfowych chętnie wypożycza kije początkującym, zaś specjalne buty nie są na początku aż tak bardzo potrzebne.

W krajach, gdzie golf nie jest zbyt popularny, faktycznie wypada drogo, ale główną barierą finansową nie jest koszt sprzętu, ale… koszt użytkowania pola lub koszt składek członkowskich w klubie. W Polsce wysoki koszt pola wynika – tak jak w wielu dziedzinach – z przepisów. Według ustawy pole jest obiektem sportowym. Powoduje to wyłączenie pola golfowego z podatku rolnego na rzecz znacznie większego podatku ustalanego przez gminę. Poza tym, jeśli spojrzy się obiektywnie, wtedy widać że najcenniejszy w golfie jest czas, zaś sprzęt jest kwestią wyboru. Zdarza się, że osoba początkująca kupi sobie zestaw kijów, które będą dla niej za trudne. To bezsensowna strata zarówno pieniędzy jak i motywacji bo może zniechęcić na przyszłość. Na początek wystarczy zaledwie kilka kijów, na dobrą sprawę zaledwie pięć. O tym, że to wystarczy można się przekonać obserwując jak ktoś gra na naprawdę wysokim poziomie sprzętem za 200 pln. I taki koszt w żadnym wypadku nie jest barierą by być członkiem prywatnego klubu golfowego, albo grać na zamkniętym prywatnym polu. Golf jak każda forma rekreacji jest dla każdego.

Snując rozważania o golfie można podarować sobie postawienie graczom pytania „dlaczego grasz w golfa”. Odpowiedzią bowiem byłoby najczęściej po prostu wzruszenie ramion. Tak jak miłośnicy gór wspinają się na nie „bo są”, a miłośnicy sportów walki po prostu nie potrafią sobie wyobrazić innego stylu życia, tak i golfiści grają, bo pasji nie da się wytłumaczyć. Warto jednak podnieść inną kwestię.

– Dowolna umiejętność jest tak naprawdę umiejętnością panowania nad sobą – wyjaśnia finansista i analityk biznesowy, Krzysztof Sadecki, bywalec pól golfowych na całym świecie a jednocześnie trener mentalny zawodowo obeznany z psychologicznymi aspektami zarówno biznesu jak i sportu. – Podejmując przygodę z golfem decydujemy się tak naprawdę na dodatkowy, bardzo relaksujący sposób na samodoskonalenie. Samodoskonalenie tak naprawdę nie ma końca – nasz rozwój trwa przez całe życie, bez względu na to w jaki sposób będzie stymulowany. Golf jest stymulacją specyficzną, ponieważ robiąc tysiąc razy jeden dołek za każdym razem ma się do czynienia z innymi warunkami, zarówno atmosferycznymi jak i wewnętrznymi, kondycyjnymi i emocjonalnymi. I za każdym razem szlifuje się technikę, która następnym razem będzie minimalnie lepsza. Reasumując: w golfie nigdy nie ma dwóch takich samych gier a świadomość tego jest niezwykle głęboka.

Człowiek pogrążony w koncentracji ma mniej czasu i metod na odgrywanie swoich społecznych ról, golfiści podczas rundy zachowują się niezwykle naturalnie i szczerze. By kogoś lepiej poznać można więc zagrać z nim w golfa – zabierze to na pewno mniej czasu niż np. zjedzenie beczki soli. Ponieważ każdy z nas jest inny, na polu golfowym spotykamy pełny przekrój profili osobowościowych, z których każdy reprezentuje inną gamę sposobów radzenia sobie z trudnymi sytuacjami, inną strategię gry i inne umiejętności skupienia. Widać w jakim stopniu kolejni gracze są opanowani, jak radzą sobie ze stresem ale także czego można się od nich nauczyć. Zgadzając się z opinią, że golf przyciąga ludzi z charakterem, na polu golfowym spotykamy wszystkie ich rodzaje – od osób bardzo spokojnych po impulsywnych nerwusów.

– Byłem kiedyś na polu z pewnym Japończykiem – wspomina Krzysztof Sadecki. – W pewnym momencie zobaczyłem, że bardzo się zdenerwował… Mocno zmienił się na twarzy po czym wyrzucił swoją torbę do jeziorka i dość gwałtownie się poruszając odszedł. Po chwili wrócił. Myślałem, że się uspokoił i spróbuje kontynuować, ale on tylko przyszedł po kluczyki do swojego maserati. Nigdy więcej go już nie spotkałem. To prawda, zachował się dziwnie ale najważniejsze, że szczerze.

Tak naprawdę to właśnie opisywane tu uzewnętrznienie charakteru jest przyczyną załatwiania interesów podczas gry, a nie złudna otoczka ekskluzywności. Osobnym tematem jest czas, jakim dysponują gracze poza polem. Jeśli nie można dostać się do kogoś przez jego sekretarkę, można poprosić o rundę z nim i mieć możliwość obcowania przez kilka godzin. Podczas gry zaś poznajemy siebie i to, czy biznes uda się zrobić. Golf pokazuje prawdziwą twarz gracza. Jeśli golfista oszukuje, nikt nie będzie chciał z nim pracować. Jeśli zaś jest uczciwy, umie się zachować, a przy tym jest ciekawym rozmówcą wtedy na tzw. 19 dołku czyli na piwie po zakończeniu rundy, w grę wchodzi koleżeństwo i potencjalne partnerstwo biznesowe.

Ponad jedna trzecia ankietowanych anonimowo prezesów deklaruje, że na polu golfowym dopinali największe transakcje. Do historii przeszła już gra na którą umówiono prezesa Olechnowicza z prezesami Warty i Allianzu na grę w golfa, by w spokoju omówili szczegóły ubezpieczenia dużej części działalności Lotosu. Gra jest swego rodzaju testem psychologicznym – we wspomnianym przypadku test wypadł pozytywnie. Nie koniec na tym – z badania przeprowadzonego w 2010 r. dla pisma „European Managers” wśród europejskich menedżerów i biznesmenów wynika, że co czwarty z nich gra w golfa, a więcej niż połowa uważa ten sport za typowy dla biznesu. Jednym z najbardziej znanych golfistów wśród biznesmenów jest Jack Welch, długoletni szef General Electric. Słynne są jego golfowe potyczki z prezydentami USA George’em Bushem seniorem czy Billem Clintonem.

Golf wymaga skupienia i dyscypliny sięgających poziomu, na którym niczego nie pozostawia się przypadkowi. Nie inaczej jest w przypadku szefowania firmie. Kto potrafi zmierzyć się w golfie z polem, pogodą i sobą samym, na pewno odniesie sukces na polu przedsiębiorczości. Takim sposobem gra w golfa jest postrzegana przez managerów jako coś nieodłącznego od pracy. Bankowiec, finansista, makler powinien grać w golfa bo tak po prostu wypada.

– Zwykły strumień świadomości podczas gry różnicuje się na wzajemnie powiązane poziomy z których każdy odpowiada za inną kalkulację – tłumaczy Krzysztof Sadecki. – Gracz szuka złotego środka między balansem, ciężarem kija i przesłankami związanymi z jego doborem, siłą wiatru, odległością od dołka, ukształtowaniem terenu i własnymi emocjami, które na tle skoncentrowanego umysłu stają widoczne bardziej niż w zwykłym, ultradobowym trybie funkcjonowania. Na podstawie tych czynników, a jest ich znacznie więcej, podejmuje się decyzję. Nie jest ważne, czy gwarantującą zwycięstwo, bo nie o to chodzi w sporcie. Ale nawyk brania pod uwagę jak największej ilości zmiennych dla jej podjęcia zostaje potem odruchowo przenoszony na pole pracy zawodowej. Powoduje to nie tylko lepsze prognozowanie skutków własnych działań ale też pozwala odnaleźć siebie w warunkach stresu; manager za swoim biurkiem czuje się sobą takim jakim jest naprawdę, tak samo jak na polu golfowym chociaż niekoniecznie jest tak samo zrelaksowany.

Ponieważ golf jest sportem dla każdego, każdemu przynosi jakąś korzyść, a dziedzina pracy nad sobą jest tylko jedną z wielu płaszczyzn. Inną jest zmiana postrzegania otoczenia, wywołana przez zmianę postrzegania samego siebie wynikającą z regularnej koncentracji. To skupienie jest najtrudniejszą częścią tej dyscypliny ale i zarazem jego zaletą i wewnętrzną siłą. Jak w każdej dyscyplinie sport to technika. Technika to tysiące powtórzeń, podczas których zaczyna się dostrzegać upływ czasu, samego siebie oraz wszystko to co jest niepotrzebne w relacjach z drugim człowiekiem. Cechy na które zwraca się uwagę w relacjach interpersonalych tracą na znaczeniu. Na pierwszy plan w miejsce tego kim jest napotkana osoba i jakie na jej temat możemy odnieść wrażenie wysuwają się umiejętności gracza i cechy charakteru. Można powiedzieć że po kilku dołkach golfista nie postrzega świata zmysłami i pamięcią pełną uprzedzeń, a tylko sercem, dla którego nie ma barier a jedynie to co samo robi przez całe nasze życie – praca.

Ponieważ golf w Polsce wciąż znajduje się w fazie popularyzacji, obecność kobiet w klubach golfowych sięga poziomu zaledwie do 10 procent. Miłośnicy golfa podkreślają jednak, że nie oznacza to wcale, że sport ten nie może być uprawiany przez kobiety, a jedynie że nie został jeszcze w naszym kraju należycie doceniony. Tak samo jak w pracy nad sobą przy pomocy gry w golfa nie ma znaczenia kim jest gracz, nie ma też znaczenia jego płeć. Powstają jednak szkółki golfa tylko dla kobiet.

Podsumowując, jeśli podczas lektury niniejszego artykułu ktoś nabierze ochoty by zacząć uprawiać tę dyscyplinę warto pamiętać przede wszystkim że koszt sprzętu i tzw. zielonej karty upoważniającej do gry na danym polu może zamknąć się na poziomie 1,5 tys. zł. To mniej niż koszt sprzętu i dobrego kursu narciarskiego. Stereotyp, który głosi że golf to sport dla nielicznych a najlepiej bogatych wynika z faktu, że gdyby nie biznesmeni, w Polsce nie byłoby golfa i prawdą jest że sport ten łączy biznesmenów z całego świata. Kiedy biznesmen z zagranicy przyjeżdża do Polski, jego pierwszą prośbą bywa wskazanie najbliższego pola golfowego. Kilka lat temu azjatycki koncern, chyba Toyota, miał wybudować na Śląsku zakład. Wybrano ostatecznie inną lokalizację, ponieważ w pobliżu nie było pola golfowego. Co jeszcze? Miłej gry

 

You may also like

1 Comment

  1. Bedzie hejt. Niestety. Nie mozna pisac o terrorystach, bo inni tylko na to czekaja. Podobnie jest w golfie. Walczac ze stereotypami trzeba zmienic temat, a nie tepo klepac utarte slogany i frazesy, ze golf nie jest drogi. A teraz do rzeczy, bo dokladnie chcialbym wypunktoiwac i napisze, z czym mam problem. Z kilkoma obserwacjami sie nie zgodze. Golf jest drogi. I jako sport jest rzeczywiscie dla wybranych. Po pierwsze potrzebny jest CZAS. A Ty piszesz o koszcie uzytkowania pola… w dodatku mieszasz w to koszt członkostwa… to zapisz się do klubu internetowego lub driving range i korzystaj z ofert typu 1300PLN za jedna runde w tygodniu przez caly sezon…. CZAS jak zwykle jest towarem deficytowym, czy to do gry, czy do treningu. Tak jest i będzie dopóki norma nie stana się rundy 6, 9 i 12 dołkowe, na punkty netto lub STB. Druga sprawa to SPOSÓB w jaki trafia się do golfa… niestety w większosci przez Pro ktorzy nie sa zatrudnieni przez klub golfowy. Pro, który jak juz poczuje krew, to nastepnego dnia jest przy kosci… skad pomysl, ze 200PLN za sprzet do gry na wysokim “C”? a no stad ze jak juz grasz 3-5 lat to spotykasz “chlopakow”, ktorzy ci to uswiadomili, ale zanim sie to stanie, to przewaznie masz juz komplet od swojego PRO nowych kijow, torbe, wozek, wszystko za 4000-6000 i jest po ptakach i sie madrzyc umiesz PO, a nie PRZED. Niestety, zamiast obnizyc bariere, jaka jest postrzeganie sportu jako elitarnej gry dla waskiej grupki piszesz o prezesach i poglebiasz tylko takie jego postrzeganie. Wlasnie takim pustoslowiem sprawiasz, ze tekst ten, zamiast byc opisem fajnej rundy, czegos niezwyklego, spotkania kogos ciekawego, albo pirouna w drodze przed burza, czy opisem competition miedzy Toba i corka, co dalo Wam czas na bycie razem i poznanie sie lepiej, staje sie taki artykul kolejnym pomyjem golfowym z nie wiedziec komu potrzebna na sam jego koniec zielona karta napedzajaca tylko owieczki pod ostry noz pro… szkoda, ze poznajemy golfa tylko z takiej strony… Ciekawe, ze ja nigdy nie mialem zielonej karty, nawet mi przez glowe nie przyszlo, zeby cos takiego robic. Po co?

Comments are closed.