Kupując kije znanej marki masz gwarancję, że będą one dla Ciebie dobre.

Jak już pewnie się dowiedziałeś, drogi czytelniku, z poprzednich rozdziałów, nie jest to fizycznie możliwe. Gwarancji nie ma, ale szansa zawsze jest, tylko czy nie lepiej spróbować swoich sił w totolotku ?

Powszechnie wiadomo, że wydatki konsumentów w dużym stopniu zależą od marketingu. Jedną ze strategii marketingowych jest pozycjonowanie produktu czy marki aby kojarzył się z określonym wizerunkiem, czy też pozycją, statusem. Wiadomo, że im częściej widzimy lub słyszymy o marce, czy produkcie, im bardziej zaawansowana wydaje się być technologia, im nowocześniejszy/bajerancki będzie wygląd tym lepszy i droższy wydaje się być produkt. Nie inaczej jest z kijami golfowymi. Firmy płacą zawodowcom na całym świecie aby grali ich sprzętem, z logo na czapce czy torbie. Duże firmy golfowe stosują te same chwyty co producenci proszków do prania, samochodów, komputerów i telefonów. I nie ma w tym nic złego. Tylko, że jeśli w przypadku samochodów, telefonów i komputerów nie dostajesz tego co obiecywał Ci producent (sprzęt nie działa) masz prawo do reklamacji i zwrotu kasy. Spróbuj zwrócić kije z powodu, że nie uderzają te obiecane 10 m dalej, albo nie trafiasz częściej w green lub fairway niż starymi.

Zresztą jak idziesz do sklepu i kupujesz coś z półki lub w internecie, sam jesteś sobie winien, a dlaczego nie zaczniesz przechodzić przez ulicę na czerwonym świetle ? Po co czekać na zielone skoro można iść od razu ? Takich rzeczy osoba myśląca po prostu nie robi.

Duży procent golfistów którzy kupują kije z półki sklepowej, rzadko dostaje to co sprzęt osiąga w testach na robotach i w reklamach. Bo te kije nie pasują do wysokości danego gracza, siły, gibkości, szybkości i charakterystyki jego swingu. Aby golfista osiągnął maksymalne efekty jego sprzęt powinien być zbudowany od początku przez rzetelnego clubfittera. Czy wyobrażacie sobie, że Rory, Jason Day czy Henrik Stenson grają kijami z półki ? No nie na pewno nie. Ich fitting trwa dniami lub tygodniami. A w przypadku specjalnych zamówień co do kształtu główki kija setki roboczo godzin.

Wielokrotnie poprawiałem zestawy kupione prosto z półki. Nazywa się to Retro Fitting. Było to: skrócenie szaftów, zmiana lie, zmiana loftu, przedłużanie szaftów, wymiana szaftów na 40 % lżejsze, zmiana rozmiaru gripów, zmiana swing weight/MOI matching. Operacja zawsze kosztuje od kilku dych do kilkunastu stówek. Zupełnie niepotrzebny wydatek.

Ja rozumiem, że jest potrzeba posiadania w torbie znanej marki, ale to nie jest tożsame z posiadaniem dobrych kijów. Firma Nike produkowała przepiękne irony. Jednak były one tak trudne (patrz Maltby Playability Factor), że pomimo gigantycznych pieniędzy wydawanych na marketing po prostu sprzęt się nie sprzedawał. Udział w rynku to raptem kilka procent. I dla tego w 2016 roku gigant się wycofał z produkcji sprzętu. Należy wspomnieć, iż poza znanymi markami golfowymi jest kilku butikowych projektantów kijów golfowych, których projekty są nagradzane w międzynarodowych konkursach czy wystawach. Mam tu na myśli Ralpha Maltby i Toma Wishona. Ich główki są produkowane w tych samych zakładach ( 4 w Chinach, 2 w Japonii) co cała reszta na rynku, więc nie odbiegają jakością, a przebijają je pietyzmem i dokładnością projektu. A szafty dostarcza kilku producentów (np. True Temper, KBS, Mitsubishi, Aldila…) wszystkim, bez wyjątku.

Jeśli myślisz, że duże marki przodują w innowacjach to się mylisz. Nastawne łączenie szaftu driverach/wodach, lico kija o zmiennej grubości, pierwsze irony o wysokiej sprężystości lica, pierwsze grafitowo metalowe główki woodów, frezowane lica wedgy, pierwsze hybrydy zastępujące długie irony, przesuwalna waga aby wpływać na trajektorię, to wszystko i 50 innych zostało wymyślone przez małe firmy produkujące kije golfowe, których nazwy, drogi czytelniku, nie masz szans znać.

Sprawdź ofertę kijów golfowych na golfhelp.pl.

You may also like

2 Comments

  1. Ideą tej serii jest przekonanie czytelnika do fittingu sprzętu – moim zdaniem zadanie spełnione. Im więcej czytam, tym mam wrażenie, że zbliżałbym się już do European Touru 😉 a już na pewno hcp by mi skoczył z tytułu lepszej gry (zwiększenie ilości poprawnych uderzeń?). Jak oceniasz te “nowinki” w woodach pozwalających na ustawienie kąta itp. Czy dla szarego “odbijacza piłek” to są ułatwienia czy może wręcz przeciwnie bo dają namiastkę fittingu, którego w rzeczywistości sami nie są w stanie przeprowadzić.

  2. To, że można regulować woody i drivery to świetny pomysł. Jednak trzeba mieć świadomość że cudów nie ma. mamy zawsze tę samą główkę, która dzięki sprytnemu mocowaniu jest obracana wokół szaftu umożliwiając różne ustawienia. Minusem jest to, że gdy zmienimy nominalne/fabryczne nastawy, główka położona na trawie, przed piłką może wydawać się nienaturalnie otwarta lub zamknięta. Dzieje się to z powodu obrócenia owalu spodu główki kija.
    Przepraszam za późną odpowiedź. Z powodu urlopu przegapiłem Twój wpis.

Comments are closed.