Z CYKLU : przypowiastki golfowe

Wywiady, których nie było z termobaryczną brzozą w tle

Każdy ambitny dziennikarz marzy o ambitnym wywiadzie. Dla dziennikarza golfowego pewnie ambitny wywiad to z Adrianem Meronkiem, Gary Playerem czy z jakimś celebrytą machającym kijaszkiem.

Przyszedł czas i na mnie. Dostałem zlecenie od Prezesa, wprawdzie nie z Nowogrodzkiej, ale nie mniej ważnego. Podobno trzęsie całym Ursynowem. A może nie trzęsie. Nie  wiem. Pewnie trzęsie. Zlecenie brzmiało : zrób wywiad z kimś ważnym z Kalinowych Pól i dowiedz się co w polu piszczy.

Padło na dyrektora do spraw sportowych Kubę Ossowskiego. Pro, mistrz turniejowy w grze długiej i krótkiej, też. Rozmówca idealny. Tylko jak robi się wywiady ?

Ostatni wywiad jaki zrobiłem miał miejsce w rowie na trasie Świecko-Poznań. Bliżej Świecka. Lata świetlne temu byłem dziennikarzem motoryzacyjnym, stąd ten przydrożny rów. Moją rozmówczynią była Pani Lekkich Obyczajów. Jak miała na imię nie wiem. Dwóch rzeczy nie robię, oświadczyła, nie podaję swojego imienia i nie  całuję w usta. Wywiad udał się znakomicie, nie dla tego, że mogłem za darmo. Dla prasy wszystko, szepnęła mi w ucho, które zwiędło od alkoholowego podmuchu. Nie skorzystałem.  Caddy prosił, żebym koniecznie to zaznaczył. Zaznaczam, nie skorzystałem. Wywiad udał się z innego powodu. Pani się jąkała, wywiad był do radia, więc jak na każde pytanie odpowiadała oooooooczywiście, medialnie wypadło doskonale.

Tylko jak zrobić wywiad z kimś, wprawdzie wybitnym, ale normalnym ?

Zacząłem szukać wzorców. Gdzie są najlepsi dziennikarze ?  W najlepiej sprzedających się gazetach. Fakt i Super Ekspres, myślę, wiodą prym. A jak pracuje dziennikarz takiej gazety ? Siedzi i wymyśla. Wymyśla i nigdzie nie chodzi. A po co chodzić?  Wystarczy wymyśleć. Więc siedzi i wymyśla. Wielkie zdjęcie, mało treści, ale tytuł musi zabijać. Na przykład : zjadł na obiad dwadzieścia hamburgerów. Albo : w brzozie ukryta była bomba termobaryczna sterowana wilczym wzrokiem.

I ja tak chciałem. Nie ruszać się i wymyślać i samo niech się pisze.

Wysłałem więc tłum pytań do Kuby i ……………otrzymałem odpowiedź. „Pytania konkretne, ustosunkuję się”. I tak czekam od miesiąca na ustosunkowanie się. W międzyczasie w Kalinowych wypiaskowali greeny, wszystkie,  urodził się Kubie syn. Marek zresztą. Piękne imię. Mój brat tak ma, ale zmienił na Bartosza. Podobno tak kazała mu karma. A może nie karma, w każdym razie coś mu kazało i zmienił. Czy sam się zmienił ? – niekoniecznie.

Do dwóch razy sztuka pomyślałem i zaatakowałem inną ważną postać polskiego golfa Pana Artura Gromadzkiego. Właściciela najpiękniejszego z pięknych, pola golfowego Modry Las. Pytania były błyskotliwe, podchwytliwe, drążące, aktualnością palące. I co ?  I wywiadu niet. Dwa tygodnie wcześniej do Pana Artura dotarła Pani redaktor z magazynu Golf & Roll i podstępem, bo jakże inaczej, wszystkiego się wywiedziała. A że Pan Artur gentelmen, dwóch wywiadów w jednym miesiącu nie udziela.

No i ? Nie będę ambitnym dziennikarzem ? Będę, będę. Przecież przysłowie mówi, do trzech razy sztuka.

Zrobię wywiad z samym sobą.. Nalaliśmy sobie czegoś do szklaneczek z lodem i   rozpoczęliśmy negocjacje. Pojawił się drobny kłopot. Każdy z nas chce być dziennikarzem.

Super golfista –  Jacek Zaidlewicz

ps : Wracając do brzozy. Całkowicie zgadzam się z wynikami badań komisji Maciarewicza.

Miałem podobną sytuację. Do greenu 120 metrów. Uderzam. Piłka leci prosto na flagę, w myślach hole in one, a ona nagle skręca, uderza w brzozę i ląduje w bunkrze.

Natychmiast powołałem spec komisję celem wyjaśnienia zaburzonego lotu piłki. I co się okazało. Kontrolerzy lotu piłki w momencie znajdowania się jej na ścieżce dojścia do flagi przenieśli ją, flagę,  do bunkra. Piłka siłą rzeczy poleciała za flagą, uderzyła w brzozę i zległa w piasku. Oględziny brzozy pokazały jej uszkodzenie na wysokości odpowiedniej do trajektorii lotu piłki. Piłka nie rozpadła się. Po dokładniejszych analizach i przeglądnięciu czarnej skrzynki okazało się, że był wybuch. Wewnętrzny, w piłce. Dimple nie wypadły, bo miały dobre uszczelki. Po zakończeniu prac komisja samo rozwiązała się.

 

 

You may also like

1 Comment

  1. To pisanie – bo artykułem tego nie nazwę – jest tak żałosne, jak HCP: 99.

Comments are closed.