Z cyklu : przypowiastki golfowe.
Jak ja nienawidzę turniejów !!!!! (będzie dużo wykrzykników)
Wstęp:
Zacznijmy, jak każdy dobry felieton, od wstępu, który odda sens mojemu znienawidzeniu golfowych spędów.
Po pierwsze, jestem golfistą w miarę poukładanym i dość regularnie gram poniżej 90. Zdarzyły się dwie rundy z 74 i 75 uderzeniami, ale nie pytajcie mnie jak to było możliwe. Nie wiem, nie rozumiem, ale się zdarzyły. Scorecard -y, oprawione w ramki wiszą w przedpokoju.
Po drugie, na każdym turnieju, nie ważne, czy ważnym, czy o pietruszkę gram o 10-15 punktów więcej niż normalnie. Przykład z ostatniej chwili : tydzień temu zagrałem, towarzysko, w Modrym Lesie 83 uderzenia. Dwa dni później w turnieju klubowym skończyłem na 104. Mój koreański współtowarzysz o wdzięcznym imieniu In Moon poprawił mnie i zakomunikował, że zagrałem 105.
W tym wszystkim, nie wynik jest najgorszy. Najgorsze jest zachowanie współgraczy, którzy zaczynają cię chwalić za normalne uderzenia . ”Dobrze”, „Będzie pan zadowolony”, krzyczą, a tobie wszystko co masz w brzuchu wywraca się do góry nogami, czy jakoś tak.
Jakie dobrze!, jakie będę zadowolony!, przecież to są normalne uderzenia. Ja tak gram, chciałbyś wykrzyczeć! – a nie grasz. Schodzisz po rundzie i czujesz się jak zbity pies. (przyp. autora : nie wiem jak czuje się zbity pies, ale pewnie tak jak ja po turnieju). Przecież na to nie zasłużyłeś!, umiesz grać! – a nie umiesz.
Rozwinięcie:
Zadanie : zrozumieć o co w tym wszystkim, do cholery, chodzi. Dlaczego super golfista w turniejach jest ……… (cenzura)
Wersja pierwsza, metafizyczna:
Mózg.
Doszedłem do wniosku, że mam dwa mózgi. Jeden stary, zdezelowany z połatanymi, zardzewiałymi zwojami. Mój od zawsze, własny mózg. Takie Atari z lat siedemdziesiątych. Nawet myszki nie ma. Drugi, ultra nowoczesny z mocą obliczeniową Samsunga Galaxy S 8, czy innego wypasa Ipla. Mózg pierwszy myśli, drugi przejmuje myśli i zawiaduje ciałem.
Na turnieju wygląda to tak :
Mózg pierwszy wysyła komendę : „udeeeeeerz prrrrrosto na taaaamte drzeeeeewo” Mózg drugi nie czeka na wyjąkanie do końca komendy, jest zbyt szybki i niecierpliwy i już po „udee.”. wykonuje swing. A co znaczy udee ? Nic nie znaczy, więc piłka w krzakach… I po turnieju.
Jest też podwersja wersji pierwszej : Hakerzy z za wschodniej granicy zresetowali pamięć super golfisty, wprowadzili wirusa, który nie rozumie, że piłka powinna latać prosto…. I po turnieju.
Wersja druga, martyrologiczna:
Jak super golfista, urodzony w Polsce, ma dobrze grać?
Rozbiory, wojny światowe, powstanie warszawskie, katastrofa smoleńska, dobra zmiana, korniki….I po turnieju.
Zakończenie:
Może być trochę trudno, bo piję dzisiaj złociste z lodem, ale się postaram.
Krzysztof Czupryna, nie tylko trener golfa, ale i psycholog, ma taką radę na problemy super golfisty. Grać w turniejach do zatracenia. Mózg się przyzwyczai.
Pewnie coś w tym jest. Znam golfistę, który potrafi w roku oblecieć 100 turniejów. Znam i wiem, że ma wyniki, dobre wyniki. Handicapowy vice mistrz Polski – dobry wynik ? Tyle, że nasz 100 turniejowy bohater jest młodym emerytem, niezależnym finansowo. A nam pracować trzeba. Zły pomysł.
Mój Caddy ma inną propozycję. Olać turnieje, potraktować golfa jak super rekreację – i już.
No to ja wybieram to- i już!.
super golfista Jacek Zaidlewicz
- wybranie – i już , nie jest wcale takie proste. Podjąłem jeszcze jedną, desperacką, próbę. Skontaktowałem się z wróżką z Kanady, Panią Lorraine Scott. Owa wróżka odczarowuje różnie fobie. Mojej koleżance odczarowała strach przed wężami.
Metoda odczarowywania polega na jednoczesnym powtarzaniu słów „ Mimo że, nie radzę sobie w turniejach, głęboko wierzę w swoje umiejętności” i pukaniu się w głowę.
Jestem po trzech sesjach i jak na razie, boli mnie głowa.
Oj Jacku, skad ja to znam 🙂 nie gram wprawdzie tak dobrze jak Ty, w tym sezonie gram mam wrażenie gorzej, jak w ostatnim, ale rundy towarzyskie mam całkiem fajne – jestem zadowolony. Wystarczy jednak, że przychodzi turniej i niestety od razu kaszana 🙂 Mój caddy już przyjał strategię Twojego – nie gra w turniejach (ostatnio w ogóle mniej gra), a ja za rada kanadyjskiej wrozki pukam się po głowie. Najgorsze jest to, że leki na ból głowy przestały działac.
Do zobaczenia na finale DBPM 🙂 szkoda, że to turniej 😉
No to zrobimy turniej wewnętrzny. Komu gorzej pójdzie. O złocistego pilsnera.
Proponuję zaczac od konsumpcji nagrody 😉 może pójdzie lepiej w turnieju