Końcówka roku i początek nowego, to czas szczególny. Nie tylko ze względu na Święta i Sylwestra
Wielu z nas dokonuje podsumowań, swego rodzaju rozliczeń z mijającymi 365 dniami. To dobry punkt wyjściowy do planowania kolejnego okresu naszego życia. Do zwykłych lub czasem heroicznych, naszych osobistych celów, marzeń i deklaracji.
Jedni życzą sobie i innym pokoju na świecie, drudzy mówią – w tym roku na pewno rzucę wreszcie palenie.
Parę dni temu byliśmy z żoną na przedstawieniu Impro Quartet w Scenie Relax. To interaktywny performance, w którym publiczność bierze udział. Jednym z elementów zabawy było napisanie na karteczce swoich planów na ten rok. Te krótkie zdania były później wykorzystywane przez aktorów. W pewnym momencie usłyszałem ze sceny „będę mniej oglądała telewizji, a więcej czytała książek” – to moje szepnęła mi na ucho moja osobista koleżanka.
Nie będziemy jednak zajmować się sprawami osobistymi, tylko popatrzymy globalnie na to co wydarzyło się w 2022 roku i jakie to może mieć znaczenie i wpływ na rok, który dopiero co się zaczął.
Pierwszy rok, w którym pandemia po dwóch latach frontalnego ataku, zaczęła się wycofywać (no, może poza Chinami) i również pierwszy, ale niestety w tym wypadku na pewno nieostatni, rok wojny w Ukrainie.
Na wojnie specjalnie się nie znam, choć potępiam ją z całych sił, ale o golfie posiadam dość szeroką wiedzę. Śledzę wydarzenia z nim związane na świecie, staram się je komentować, wyciągać wnioski i oczywiście zachęcać wszystkich nie grających do wstąpienia do tej naszej międzynarodowej społeczności.
Co pandemia i jej koniec mają wspólnego z golfem, można by zadać pytanie.
Odpowiedź jest prosta, choć dla wielu może być zaskoczeniem. Otóż koronawirus spowodował odwrócenie spadkowego trendu, notowanego od ponad dekady. Tak, tak, w ostatnich latach więcej golfistów ubywało, niż przybywało nowych, więcej pól golfowych zamykało się, niż otwierało nowych.
Lockdown – pozamykane kina, teatry, restauracje, odwołane wyjazdy, podróże, światowe imprezy sportowe, zdalna praca – w efekcie spowodował, że pojawiło się wielu nowych, nie grających w golfa do tej pory ludzi. Jak jest więcej chętnych do grania, to oczywiste jest, że trzeba zacząć stwarzać im do tego warunki, czyli otwierać nowe kluby golfowe. W samych Stanach Zjednoczonych – największym rynku golfowym na świecie w każdym aspekcie: ilości zarejestrowanych golfistów, ilości pól golfowych, wydatkach na golfa per capita i w całości – ilość graczy w ciągu ostatniego okresu wzrosła o 500 tys., dobijając do prawie 25 mln. To rekord nienotowany od wielu lat. Producenci zwiększyli moce przerobowe, a golf tour operatorzy zaczęli notować większe zyski z organizacji turystyki golfowej. To duży biznes. W 2022 roku dochody golfowej branży turystycznej wzrosły o prawie 400 mln. osiągając 4,8 mld. dolarów, a specjaliści i analitycy szacują, że w 2026 roku osiągną 5,8 miliarda.
Czy ten światowy trend przełoży się lokalnie na rynek polski?
Są pewne oznaki, że może to mieć miejsce.
Najważniejsze wydaje się pierwsze zwycięstwo Adriana Meronka w DP World Tour (dawniej European Tour), w turnieju Irish Open, w lipcu ubiegłego roku, a następnie zwycięstwo w PGA Tour of Australia, Australian Open, w grudniu. Adrian jest na dziś notowany jako 47 golfista na świecie! Zajął 7 miejsce w plebiscycie na najlepszych polskich sportowców roku. To szok, bo raz pierwszy golfista został nie tylko dostrzeżony jako sportowiec, ale dodatkowo uhonorowany wysoką pozycją. Może być takim katalizatorem rozwoju golfa w Polsce jak kiedyś w rajdach samochodowych był Sobiesław Zasada, w lekkiej atletyce Irena Szewińska, w tenisie Wojtek Fibak, a potem Agnieszka Radwańska i obecnie Iga Świątek.
Otwarto nowe pole golfowe pod Poznaniem – Black Water Links, pod krakowski Royal Golf urósł z 9-cio dołkowego pola do pełnego wymiaru, a za chwilę powtórzy to Karolinka Golf Park, położona niedaleko Opola.
Liczba zarejestrowanych golfistów powoli zbliża się do liczby 7 tysięcy, choć grających w Polsce jest już podobno ponad 15 tysięcy.
Mamy również – od maja 2022 – nowego Prezesa Polskiego Związku Golfa w osobie Radosława Frańczaka.
Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione wyżej fakty i analizując stan polskiego golfa od chwili założenia pierwszego klubu w naszym kraju (First Warsaw G&CC) od czasów II Wojny Światowej, a więc od 33 lat; pomyślałem sobie, że przed Prezesem stoją wielkie wyzwania i jednocześnie ogromna szansa na rozwój tej pięknej dyscypliny. Nie mogłem tym samym nie pokusić się o przedstawienie wam jego sylwetki.
Radosław Frańczak
Urodził się 49 lat temu w Stalowej Woli. Rodzice pracowali w tamtejszej hucie, a Radek nie był do końca pewien co chce robić po maturze. Traf (jak to w życiu bywa) spowodował, że odwożąc dwie swoje koleżanki na studia do Wrocławia, poczuł się tam jak w drugim domu. Politechnika Wrocławska i kierunek informatyka. Zaraz po studiach praca w SAP. Firma SAP (SAP SE, a wcześniej SAP AG) to największy na świecie producent oprogramowania do zarządzania firmami. Spółka SAP została założona w 1972 roku, a jej siedzibą jest Walldorf w Badenii-Wirtembergii (Niemcy). Skrót SAP pochodzi od słów Systems Applications and Products in Data Processing). To chyba było to, co chciał robić w życiu. Przepracował tam 10 lat, a potem nie namyślając się długo otworzył własną firmę (2007) zajmującą się softwarem służącym do usprawniania procesów zarządzania przedsiębiorstwami.
Musiał to chyba robić nie najgorzej, bo 13 lat później, w styczniu 2020 roku EY (Ernst & Young) kupił jego firmę, z nim samym oczywiście. Został partnerem i liderem zespołu SAP w EY. Skończył MBA, zrobił studia doktoranckie na SGH, a obecnie kieruje 150 osobowym zespołem, który skupia się na Agile Business Transformation, wspierając lokalne i globalne (!!!) organizacje w procesie transformacji cyfrowej. Przy jego zdjęciu na stronie EY widnieje następujące zdanie: „Każda znacząca zmiana kończy się w systemach IT. Połączenie innowacji z biznesową wiedzą pozwala odwrócić tą kolejność.”
Przygodę z golfem, jak większość z nas, zaczął oczywiście od przypadku.
SAP będąc partnerem PZG wspierał jakiś turniej golfowy rozgrywany w 2005 roku w Naterkach pod Olsztynem. Radek pojechał tam z ramienia EY i wziął udział w organizowanej przy okazji turnieju akademii golfa. Na tyle mu się ten golf spodobał, że postanowił zacząć grać samemu. Dosłownie kilka dni później kupił swój pierwszy zestaw kijów golfowych i rozpoczął karierę golfisty. Do tej pory wspomina pierwszy turniej golfowy, w Rajszewie, gdzie grał we flight’cie ze śp. Andrzejem Strzeleckim, który co prawda miał jedyny i niepowtarzalny swing golfowy, bardziej rodem z teatru niż z pola, ale mimo to graczem był bardzo dobrym. Stresu było więc więcej niż z przyjemności gry, a o wyniku raczej nie ma co mówić.
Minęły 3-4 lata, postępy w golfie były przyzwoite i Radek postanowił wesprzeć PZG.
Zgłosił się tam sam i zaproponował prace pro publico bono w komisji handicapowej, wspierając ją swoją wiedzą i rozwiązaniami IT. Jakiś czas później połączono komisję HCP z kalibracyjną i tak minęło 10 lat z okładem pracy na rzecz Polskiego Związku Golfa.
W początkach 2021, jeszcze w czasie frontalnego ataku SARS CoV-2, zadzwonił do niego jeden z przyjaciół i powiedział: „Radek, jesteś golfistą, wspierasz PZG, działasz społecznie, masz dużą wiedzę o zarządzaniu i golfie – może pomyślałbyś o starcie na stanowisko prezesa w nadchodzących za rok wyborach.”
Pomysł wydał mu się początkowo śmieszny, ale jak to w życiu bywa – zasadzone i podlewane ziarenko prędzej, czy później zaczyna kiełkować i tak pan Frańczak dojrzał do tej idei.
Siadł, pomyślał i podsumował – ok, jak mam stanąć do wyborów, to muszę mieć zespół, dobry program i poparcie środowiska. I tak się stało. Zidentyfikował i namówił do współpracy przyszły (teraz obecny) zarząd, razem napisali program i ruszył w Polskę na spotkania z właścicielami pól, z managerami zarządzającymi polami golfowymi i z prezesami klubów golfowych. Nic więc dziwnego, że w czasie wyborów na Walnym Zgromadzeniu dostał prawie 82% głosów.
I tak został Prezesem PZG.
Sam jest członkiem Golf Park Józefów, podkreślając atmosferę i życzliwość oraz współpracę tamtejszych członków. Ze swego handicapu, wynoszącego na dziś 12,1 nie jest specjalnie zadowolony, ale jak sam mówi – „nie mam i nie poświęcam tyle czasu na treningi i pracę na driving range ile powinienem. Za dużo pracy, obowiązków rodzinnych i działalności społecznej. Coś za coś.”
Pytam więc Radka o główne cele jakie sobie i związkowi stawia.
Odpowiada bez namysłu,
Organizacyjnie:
– praca z młodzieżą, szkolenie dzieci. Musimy wykorzystać „efekt Meronka”
– wsparcie dla utalentowanych i rokujących dzieci i młodzieży
– popularyzacja golfa wśród szeroko rozumianego społeczeństwa
– programy dla seniorów
– rozwój karty HCP i jej wartości,
– próba współpracy z organami rządowymi i samorządowymi prowadząca do powstania pól publicznych, być może w formule partnerstwa publiczno-prywatnego
– kolejna próba regulacji (obniżenia) podatków od pól golfowych, które powinny być traktowane jako tereny zielone, a nie komercyjne
„OK” – mówię – „a do czego ma to doprowadzić, czyli co będzie miarą sukcesu?”
„To oczywiście trudne pytanie” – odpowiada – „ale”:
- Przekroczenie liczby 10 tys. zarejestrowanych w PZG golfistów
- Sukcesy międzynarodowe młodzieży
- Nowe obiekty golfowe w Polsce
- Funkcjonowanie wszystkich pól golfowych na zdrowo-ekonomicznych zasadach
„Cóż, nic dodać, nic ująć” – komentuję.
„No i jeszcze jedna, mała, ale dla mnie i dla środowiska, znacząca sprawa”
„?”
„W tym roku będziemy obchodzić 30 lecie Polskiego Związku Golfa.
Chciałbym zorganizować „Duży Turniej” w Amber Baltic G&CC. To będzie taka świeczka na naszym urodzinowym torcie i sentymentalny powrót do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło, bo to jeden z dwóch pierwszy klubów golfowych w Polsce”.
Pytam Radka o ulubione pole i marzenia poza zawodowe.
„Pole – Modry Las. Marzenia, wiesz co Wojtek? Po prostu chciałbym spędzać więcej czasu z rodziną. I chciałbym częściej grać rodzinnie w golfa.”
Miły człowiek, sympatyczny i z poczuciem misji do spełnienia.
Miły golfista, o czym mogłem się osobiście przekonać grając z nim rundkę w Rajszewie.
Do tego sprawny manager i wizjoner.
Człowiek, który choć dla szerokiego kręgu polskich golfistów był jeszcze niedawno prawie że kompletnie nieznany, świadomie postanowił poświęcić swój prywatny czas, aby wesprzeć rozwój golfa w Polsce. Tak to sobie wymyślił, włożył w to pracę, a teraz musi wywiązać się z tego zadania.
Tego ci ja i całe środowisko golfowe życzymy.
Tak trzymaj Radek.
Pozdrawiam
Pasyn
Instagram: Traveling4golf
Facebook: Wojciech Pasynkiewicz
Facebook: Fanpage – Pasyn travelling4golf
E-mail: w.pasynkiewicz@upcpoczta.pl