Powodów żeby pojechać lub polecieć na krócej lub dłużej do Paryża jest więcej niż gwiazd na niebie. No, może trochę przesadzam, ale chyba nie tak bardzo

Poza samym miastem, jego historią, architekturą, zabytkami, są tam wspaniałe muzea z nieprzebranymi zbiorami dzieł sztuki, małe bistra i znane na całym świecie 3* restauracje Michelin, pokazy mody, kabarety ze słynnym Moulin Rouge na czele, odbywają się tam wielkie wydarzenia sportowe, koncerty, ale to wszystko nic. Nic, bo najważniejsza jest sama atmosfera Paryża. Niektórzy mówią, że to miasto zakochanych, inni że stolica kulinarna świata, a jeszcze inni, że tam nie tylko urodziła się moda, ale dalej to jej stolica, która jest wyznacznikiem trendów światowych.

Miasto ma układ koncentryczny z rozchodzącymi się gwiaździście od placów, jakże charakterystycznymi bulwarami, alejami i ulicami. Jego oś stanowi wcięta dolina Sekwany, która dzieli Paryż na dwie części: prawobrzeżną (północną) Rive Droite oraz lewobrzeżną (południową) Rive Gauche.

Historyczne centrum Paryża stanowi wyspa Île de la Cité na Sekwanie, na której położony jest m.in. Palais de Justice oraz katedra Notre-Dame de Paris. Jest ona połączona z mniejszą wyspą Île Saint-Louis.

Paryz Golf 4

To właśnie tam swoją wioskę, 300 lat przed nasza erą, założyli Celtowie. Potem, przyszli Rzymianie i zostali przez ponad 500 lat. Po okresie krótkiego spokoju miasto raz złupili, a raz nie dali rady Vikingowie. Paryż zaczął się rozwijać od X w. W kolejnych 200 latach powstała pierwsza forteca Luwru, słynne kościoły na czele z katedrą Notre Dame i pierwszy uniwersytet zwany Sorboną. Inne daty i słynne wydarzenia, czasami promieniujące nie tylko na Europę, ale na cały świat to:

– Noc św. Bartłomieja (1572) – rzeź hugenotów (kalwinów) przez katolików

– Ludwik XIV Wielki (Król Słońce) – który nie tylko zasadniczo zreformował Francję, ale prowadząc liczne wojny w zasadzie ze wszystkimi sąsiadami znacząco powiększył terytorium kraju i przeniósł siedzibę króla z Paryża do Wersalu

– Rewolucja francuska i zdobycie Bastylii (1789), powołanie Zgromadzenia Narodowego, stracenie Ludwika XVI

– Napoleon Bonaparte i wojny napoleońskie (początek XIX w)

– Wiosna Ludów i II Republika (1848)

– Komuna Paryska (1871)

– Belle epogue (koniec XIX w)

– Wystawa Światowa i budowa wieży Eiffela (1889)

– Igrzyska Olimpijskie (II letnie, nowożytne, po Atenach, w 1900), a następnie ponownie w 1924 i teraz, zaraz, po 100 latach, ponownie w 2024.

Paryż to muzea – Luwr, ze szklanymi piramidami przed budynkiem, obrazem Mony Lisy pędzla Leonarda da Vinci i rzeźbą Venus z Milo i Nike z Samotraki w środku, choć oczywiście nie tylko; Musee d’Orsay (w dawnym dworcu kolejowym) z oszałamiającą ilością płócien impresjonistów; Centre Georges Pompidou ze sztuką współczesną i wiele, wiele innych.

Paryz Golf 3

Paryż to słynne miejsca i budowle – La Tour Eiffel; Łuk Tryumfalny; Katedra Notre Dame (choć chwilowo, po niedawnym wielkim pożarze nieczynna); Bazylika Sacre-Coeur; Panteon; Sorbona; Pałac Elizejski; Aleja Pól Elizejskich, czyli Avenue des Champs-Élysées; Montmartre (dzielnica gdzie w XIX w. malowali Picasso, Dali, van Gogh i tysiące innych malarzy) i gdzie nadal trudno przecisnąć się przez tłum turystów patrzących na tworzących na ulicy artystów lub malujących za paręnaście Euro ich portrety i karykatury; Montparnasse, gdzie w okresie międzywojennym tworzyli Chagall, Modigliani, a w kawiarenkach przesiadywali Hemingway i Scott Fitzgerald; Dzielnica Łacińska okupowana przez studentów; Plac Zgody czyli Place de la Concorde; La Defense, czyli skupisko nowoczesnej architektury i szklanych wieżowców zajętych przez biznes i finanse; Place Vendome z pomnikiem Napoleona Bonaparte; Bulwar Saint-Germain; Place de la Bastille; most Pont Neuf, jeden z 37 mostów nad Sekwaną, nie dość że kamienny i piękny, to jeszcze najstarszy, bo wybudowany w latach 1578-1607; most Pont des Arts na którym zakochani wieszali kłódki i wyrzucali kluczyk do Sekwany, żeby ich miłość przetrwała na zawsze i tak było dopóki część mostu, a konkretnie poręcz się nie zawaliła i wszystkie kłódki trzeba było zdjąć; no i wreszcie bukiniści, czyli handlarze książek rozkładający swój towar na straganach nad Sekwaną.

Paryż to też jakże charakterystyczne balustrady z kutego żelaza w setkach domów. Nie wszyscy zwracają na to uwagę, a rzecz warta podkreślenia. Balustrady są po to, żeby nie wypaść na ulicę otwierając na oścież okna sięgające od podłogi, prawie do sufitu. W gęstej zabudowie, szczególnie w centrum miasta tak duże przeszklenia dają dodatkowe światło wpadające do mieszkań. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że większość tych domów budowana była w XIX i w początkach XX w., to czapki z głów dla ówczesnych architektów i budowniczych.

Paryż to parki i ogrody – Ogród Luksemburski; Ogrody Tuileries, Pole Marsowe; Lasek Buloński.

Paryz Golf 5

Domy mody i ekskluzywne sklepy wzdłuż Avenue Montaigne, tuż obok prestiżowego Plaza Athenee Hotel, i Rue de Rivoli, gdzie można kupić kreację Dior, Chanel, Fendi, Kenzo czy Roberto Cavalli za tysiąc Euro, ale bez specjalnego problemu znajdziemy też takie za niemniej lub nawet więcej niż 30 tys. €.

O barach, knajpach i super ekskluzywnych restauracjach z gwiazdkami Michelin nie wspominam, bo esencją Paryża są bistra ze stolikami za szybą lub na dworze (w zależności od pory roku i pogody), gdzie wszystkie krzesełka zwrócone są w stronę ulicy, gdzie rano wpada się na bagietkę lub croissanta z cafe latte lub cappuccino, w południe na sałatkę, a dowolnej porze dnia na kieliszek champagne lub zwykłego białego, dobrze schłodzonego wina.

No i jeszcze słówko o hotelach, bo spać gdzieś przecież trzeba. Top to: Four Seasons George V, Ritz (gdzie ostatniego drinka przed tragiczną śmiercią piła Lady Diana z Dodi Al-Fayedem), Shangri-La, de Crillon, mój ulubiony Costes, czy Mandarin Oriental gdzie zaproponowano mi 18,5 tys. € za ostatnią wolną suitę, za dobę, oczywiście! Cena wydała mi się nawet atrakcyjna i do dziś nie mogę do końca zrozumieć, dlaczego moja kochana żona nie zaakceptowała tej propozycji.

O Paryżu, jego urokach, miejscach, atmosferze mógłbym jeszcze długo, ale w końcu artykuł ma być o golfie, a nie o stolicy Francji.

Parę razy grałem już na różnych polach pod Paryżem, ale raz, że tylko na paru, a jest ich tam ponad 40, a dwa, że ostatni raz dokładnie 10 lat temu:

RCF, LaBoulie Golf Club, La Foret Course – otwarte w 1901 r., project Willie Park Jnr., green fee 75 €, 72,3 pkt.

Golf de Feucherolles – 1992, Jean Marie Poellot, 80 €, 68,9 pkt.

Le Golf National, Albatros Course – 1990, Hubert Chesneau, 130 €, 78,5 pkt.

Miejsce rozgrywek Ryder Cup w 2018 roku. Europa zwyciężyła USA 17 ½ do 10 ½.

Tym razem jednak, może ku Waszemu zdziwieniu, nie golf był priorytetem tego wyjazdu.

Był koniec maja tego roku i wielkoszlemowy turniej Rolanda Garrosa rozkręcał się na dobre, a Iga Świątek szła jak burza. Jednocześnie zbliżała się 40-a rocznica naszego ślubu. Szóstego czerwca 1982 r., w stanie wojennym, w pałacyku Szustra w Morskim Oku w Warszawie powiedzieliśmy, patrząc sobie głęboko w oczy: TAK. Jak to tak szybko minęło doprawdy nie wiem, ale że dalej się bardzo kochamy, to nie wypadało absolutnie nie docenić i nie celebrować tej rocznicy.

Poskładałem szybciutko wszystko do kupy i choć rzadko mi się to zdarza, to udało mi się to połączyć w spójną całość – 40 lat małżeństwa, Igę Świątek, golfa i Paryż i dumny ze swoich przemyśleń zaoferowałem żonie wyjazd na parę dni właśnie tam. „O rany!” – krzyknęła moja lepsza połówka – „miasto miłości, tenis, golf, jakaś urocza knajpka na rocznicę, lecę się pakować”.

No i w ten oto sposób wylądowaliśmy w czwartek rano na lotnisku Charlesa de Gaulle. Zaordynowaliśmy sobie miły hotelik Renaissance Paris Hippodrome de St. Cloud, co prawda poza centrum, ale za to w akceptowalnej cenie i dodatkowo z ładnym widokiem z okiem na zielone tory wyścigów konnych. Zostawiliśmy bagaże i popędzili co tchu na Roland Garros. Bilety kupiłem parę dni wcześniej, oczywiście u oficjalnego konika, czyli firmy TicketBande z Niemiec, bo na stronach internetowych Turnieju może już było tylko zobaczyć wyniki rozgranych spotkań. Jeden kosztował 300 €, no, ale jak chciało się zobaczyć naszą Igę grająca na centralnym korcie Philippe Chartier w półfinale, a pomyślało się o tym nie dwa miesiące wcześniej, tylko 5 dni, to tyle to kosztowało. Żona, jak to żona od razu zapytała – „a na finał kupiłeś?” – „nie kupiłem” – odpowiedziałem zgodnie z prawdą – „nie chcę zapeszać. Jak wygra z Kasatkiną, kupię na finał.”

Wygrała.

Mogliśmy spokojnie przystąpić do realizacji punktu nr dwa wyjazdu, czyli golfa.

Na pierwszy ogień poszedł:

Golf de Saint Germain, Grand Parcour

Pole otwarte w 1902 r., przebudowane w 1920. Projekt Harry Colt, green fee 130 €. W klubie golfowym drugie pole, „9” – Vineuil Old Course. Ranking 72,5 pkt.

Golf de Saint Germain 1

  1. pole we Francji w rankingu Top 100 Golf Courses.

Pole na północny zachód od Paryża, w zasadzie parę kilometrów za jego granicą. Dołki pomiędzy gęstym lasem rosnącym wzdłuż fairwayów. Wszystkie par 3. ładne i ciekawe.

Golf de Saint Germain 2

Dobre greeny, fairwaye średnie. Cisza i spokój, zero zabudowań. Dość duży dom klubowy z tarasem, z widokiem na 9. i 18. green. Dość mały proshop poza Club Housem. Dobre pole golfowe bez rewelacji, ale przyjemnie się na nim gra. Polecam.

Golf de Saint Germain 3

Po golfie zabrałem się za kupowanie biletów na sobotni finał. Wyszło drogo, albo nawet bardzo drogo, a skończyło się jeszcze gorzej. Ale o tym za chwilę, bo wpierw wieczorem wzięliśmy przyjaciółkę mojej żony, z którą w czasie studiów pracowaliśmy w różnych knajpach w Londynie (żona jako kelnerka, ja jako zmywacz w kuchni), a obecnie mieszkającą pół na pół w Londynie i Paryżu i pracującą w Chinach na kolację do Radioeat et Bar le Belair. To teatr i mała sala koncertowa, ale również miejsce, gdzie się bywa, jak należy się do śmietanki intelektualnej Paryża. Miejsce kultowe, knajpa średnia, jedzenie słabe.

Następnego dnia, po śniadaniu i kawce na tarasie, pełni optymizmu i nadziei na drugie zwycięstwo w turnieju wielkiego szlema, zaopatrzeni w barwy narodowe ruszyliśmy na korty tenisowe. Bilety za które zapłaciłem po prawie 1000 € za jeden, gwarantowały nam miejsca w pierwszym sektorze, tuż nad lożami. Niestety miejsca nie były koło siebie i moja żona wiedziona kobiecą intuicją wybrała pierwsza, gdzie chce siedzieć. Tym razem jednak intuicja ją zawiodła i znalazła się na samej koronie stadionu, w ostatnim rzędzie, gdzie za bilet zapłacić trzeba było zaledwie 200 €. Tak niestety zostaliśmy oszukani przez firmę TicketBande.

Iga jednak nie zawiodła i wygrała 2:0 z Coco Gauff, wprawiając nas i liczną reprezentację kibiców z Polski, prawie że w stan euforii. A jak popłakała się w czasie ceremonii wręczania pucharu, podczas grania polskiego hymnu, to i nam łezka w oku się zakręciła. Nie było rady i trzeba było iść świętować zwycięstwo. Skrzyknęliśmy się ze sporą grupą znajomych i umówiliśmy na kolację wieczorem. Wychodząc ze stadionu natknęliśmy się na tatę Igi, któremu nie omieszkaliśmy złożyć gratulacji. Zaczął padać ulewny deszcz, więc zasiedliśmy w jakimś bistro i racząc się sancerre zjedli smaczne sałatki przeczekując nawałnicę.

Kolację z przyjaciółmi zjedliśmy w Le Comptoir Boutary, małej knajpce w 9. dzielnicy. Było uroczo.

Zanim położyliśmy się spać moja ukochana w prosty sposób zakomunikowała mi – jutro na golfa jedziesz sam. Ja z Kasią jedziemy po małe zakupki (chyba chcesz przecież kupić mi jakiś mały prezent na rocznicę), a może i trochę połazimy po muzeach. No i tak się stało.

Golf Stade Francais Courson, Vert (Green) & Noir (Black) Courses

– 1991, Robert von Hagge, Rick Barril, 101 €, ranking 68,8 pkt. Cztery “dziewiątki”, które można grać w dowolnej kombinacji.

  1. pole w rankingu Top 100 Golf Courses.

Golf Stade Francais Courson 1

Pole położone ok. 50 km na południowy zachód od Paryża. Dość otwarta przestrzeń z lasem na obrzeżach, nie przeszkadzającym w grze. Pole pofałdowane na niewielkich pagórkach, dość dobrze utrzymane. Kilka ładnie rozmieszczonych stawów. Tu również bez zabudowań dookoła pola.  Dom klubowy bez rewelacji, ale z dość smacznym jedzeniem. Jest lekkie wyzwanie i na pewno przyjemność z gry. Polecam.

Golf Stade Francais Courson 2

Wróciłem zadowolony do hotelu i ku swojemu zdziwieniu zastałem żonę, a dodatkowo dużą ilość toreb z nadrukiem dość znanych marek modowych. „co to?” – zapytałem dość zdzwiony – „robiłaś jakieś zakupy w muzeach?” – „ha ha ha” – zareplikowała natychmiast moja kobieta, którą przecież bardzo kocham – „niektóre muzea były zamknięte, a w innych były straszne kolejki, więc poszłyśmy z Kasią na małe zakupy i to są prezenty od ciebie dla mnie, za to, że tyle lat z tobą wytrzymuję!” – „aha” – powiedziałem, bo nic innego nie przyszło mi do głowy, a co tam jest? – „to tylko parę małych bucików i jakaś torebeczka. Przecież powinno ci zależeć, żebym ładnie wyglądała. Prawda?” – „prawda” – powiedziałem, bo co miałem innego powiedzieć?”

Reszta wieczoru upłynęła nam w miłej atmosferze w restauracji w hotelu.

Poniedziałek.

Golf de Chantilly, Les Longeres Course, Grande Boucle

– 1909, Tom Simpson, 150 €, ranking 62,2 pkt. Druga, a w zasadzie pierwsza osiemnastka w tym klubie golfowym to Vineuil, czyli Old Course, pole nr 3. w rankingu Top 100 Golf Courses.

Nie tylko zrobiłem na nim rezerwację tee time, ale dodatkowo zapłaciłem za nią w pro shopie. Buggy na polu są niedozwolone więc wypożyczyliśmy dwa elektryczne wózki i ruszyli na pierwsze tee. Po przejściu 50 m. wózek odmówił dalszej współpracy. Wróciłem do recepcji i zameldowałem problem. Uprzejmy pan poszedł ze mną, pogmerał coś przy akumulatorze i powiedział – „teraz powinno działać”. Wózek przejechał poprawnie kolejne 20 m i znów stanął. Procedura „z naprawą” powtórzyła się, ale wszystko razem zajęło nam dobre 20-30 min. „Kochanie” – zwróciła się do mnie żona – „ludzie stoją na tee i chyba na nas czekają” – „no to spieszmy się” – odpowiedziałem, dodając najpopularniejsze słowo z polskiego języka.

Golf de Chantilly 2

Lekko zdenerwowani stanęliśmy na najbliższym tee, wbijając się z przepraszającym uśmiechem przed czekających golfistów i pośpiesznie tłumacząc im, że to wina wózka. Zagrałem całkiem poprawny tee shot i ruszyłem z żoną w kierunku czerwonych tee, ale wózek nie ruszył wraz ze mną. Musiałem po raz kolejny wrócić do recepcji i wreszcie dostałem nowy, działający wózek. Problem wózkowy, nasze zdenerwowanie i pośpiech spowodował jednak, że zamiast zagrać na Old Course, zagraliśmy na Les Longeres Course. Zamiast więc zaliczyć trzecie najlepsze pole we Francji, zagraliśmy na osiemnaste nie mieszczącej się nawet w pierwszej setce rankingu. K…

Golf de Chantilly 1

Wybaczcie więc, ale recenzji z pola tym razem nie będzie, bo pole było średnie, albo nawet mniej niż średnie i nie ma co pisać. Nie polecam! Wrócę tam jednak, żeby zagrać Old Course nie tylko z golfowej ciekawości, ale również z uwagi na drogę prowadzącą na pole tuż obok wspaniałego pałacu nad ślicznym stawem, z ogrodami wokół.

Wieczorem, a był to szósty czerwca, czyli dokładnie nasza rocznica, zabrałem moją towarzyszkę życia, puszczając w niepamięć wczorajszy dzień „w muzeach”, na kolację do Hotelu Costes. Był szampan, dobre jedzenie i masa miłych wspomnień z tych spędzonych razem wielu lat.

We wtorek pojechaliśmy na Montmartre. Spacer małymi uliczkami, obowiązkowy portret malowany na zamówienie – tym razem, przypadkiem oczywiście, przez Polaka, który od wielu lat mieszka i pracuje we Francji – choć z całą sympatią dla niego, podobieństwa do oryginału siedzącego koło mnie – nijak nie mogłem się dopatrzyć. Jeszcze kieliszek białego wina i trzeba było ruszać na lotnisko.

Paryz Golf 8

I to by było na tyle z naszego wyjazdu do Paryża. W sumie wyszły prawie same plusy: parę dni razem w jednym z najpiękniejszych miast na świecie, trzy nowe pola golfowe do mojej kolekcji, zwycięstwo Igi Świątek w wielkoszlemowym Roland Garros i przemiły wieczór rocznicowy.

Wszystko wskazuje na to, że wrócimy tu znowu za rok, bo Iga powalczy o trzecie zwycięstwo we French Open, ja bym chciał zagrać na Morfontaine GC, które to pole wg. niektórych rankingów jest obecnie numerem jeden we Francji (dla mnie najlepszym polem w tym kraju jest do tej pory Les Bordes GC w Saint-Laurent-Nouan, koło Orleanu, ale chętnie przekonam się jak jest naprawdę), a Paryż nigdy się nie znudzi. Przecież to miasto zakochanych!

Golf Stade Francais Courson 4

Golf Stade Francais Courson

Pozdrawiam

 

Pasyn

 

Instagram: Traveling4golf

Facebook: Wojciech Pasynkiewicz

Facebook: Fanpage – Pasyn travelling4golf

E-mail: w.pasynkiewicz@upcpoczta.pl

Golf Stade Francais Courson 6

Golf Stade Francais Courson

Golf Stade Francais Courson 5

Golf Stade Francais Courson

You may also like

Comments are closed.